czwartek, 22 października 2015

# 13 #



        Hermiona weszła do wieży Gryffindoru zdecydowanym krokiem. Doskonale zdawała sobie sprawę z jakimi reakcjami  Gryfonów może się spotkać, na uczcie już miała tego przedsmak. Nie zamierzała jednak dać się sprowokować, dlatego ignorowała wszystkie ścigające ją spojrzenia i szepty. Wzrokiem odszukała Ginny, która mocno gestykulując wrzeszczała na brata. Harry usiłował uspokoić kłócące się rodzeństwo ale bez większego skutku. Przywołała go ręką.
     - Rozdasz to? - nie odrywając wzroku od wrzeszczących na siebie Ginny i Rona  podała Harry'emu naręcze zwojów z planami lekcji dla całego domu. - Co im się stało?
     - McGonagall najpierw go opieprzyła , a później kazała napisać do matki z relacją ze swojego występu w pociagu i cię przeprosić. Dopóki tego nie zrobi, będzie miał co drugi dzień trzygodzinny szlaban z Filchem. Wpadł tu jak opętany, zaczął wydzierać się na Ginny że ma się z tobą nie zadawać, w słowach których nie chciałabyś usłyszeć, potem wsiadł na mnie ze trzymam twoją i Malfoy'a stronę, że wiedziałem i mu nic nie powiedziałem i takie tam. W końcu Ginny nie wytrzymała i prują się na siebie od  dziesięciu minut.
      - Harry tak mi przykro....
      - Daj spokój w końcu mu przejdzie musi się na kimś wyżyć.... i musi w końcu zrozumieć że są  ważniejsze rzeczy niż jego urażona duma. Tylko że do jego zakutego łba nic nie dociera. Już w pociągu mu tłumaczyliśmy że to wszystko jest fikcją itd. ale on cały czas swoje. A właśnie gdzie zgubiłaś swoje "szczęście".
      - Poszedł z Zabinim do Slitherinu. - Spojrzała jeszcze raz w stronę kłócących się - mówiłam ze ten pomysł jest poroniony, czuję się paskudnie.... 
     - Przejdzie mu...  A McGonagall? Rozmawialiście z nią?
     - Wiesz że jest mściwy i może nieźle namieszać ... Jak zaczęłam ją męczyć pytaniami powiedziała tylko że tej dwójki jest pewna i nie mamy się co obawiać, a nawet powinniśmy się z nimi bliżej poznać. Kazała nam przyjść jutro po zajęciach do gabinetu, ponoć portrety Snape'a i Dumbledora chcą z nami porozmawiać.  Poza tym mamy dodatkowe zabezpieczenia do swoich pokoi. Jakieś zaklęcie które daje tylko mnie dostęp do jego pokoju i na odwrót, no i Malfoy ma nie chodzić sam. 
      - W sumie nic nowego... ale skoro macie się z nimi zaprzyjaźniać to po co te dodatkowe zabezpieczenia?
      -  Nie mam zielonego pojęcia. To wszystko jest jakieś dziwne. Gdzie jak gdzie, ale w Hogwarcie powinien być bezpieczny, chyba że nam wszystkiego nie mówią...- spojrzała na zegarek - muszę spadać i oddać to Hannie i Michaelowi żeby zdążyli rozdać przed ciszą nocną - Wskazała na dwie pomniejszone paczuszki ze zwojami pergaminu. 
      - To do jutra,  i nie przejmuj się za bardzo, czasem nawet ja mam go dosyć chociaż oddał bym za niego życie.
      Pomachała jeszcze ręką Ginny  i opuściła pokój wspólny Gryffindoru.
      
                                ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


      Kiedy Hermiona następnego dnia wchodziła z Draconem do pokoju Dyrektorki marzyła tylko o jednym. O tym żeby ten dzień się już skończył, żeby mogła rzucić się na łóżko i zatopić w jakiejś lekturze. Nie dosyć że od śniadania miała tylko godzinną przerwę na obiad, wszystkie zajęcia ze Ślizgonami, napiętą atmosferę  z Gryfonami, to jeszcze Malfoy, od momentu gdy się dowiedział że Jasmine i David będą tymczasowo w ich grupie, był po prostu nie do zniesienia. Był niemiły, warczał i za każdym razem kiedy australijka zwracała się do niego, lub też kleił się do Hermiony jeśli David zbyt bardzo się zbliżył, zupełnie jakby chciał zaznaczyć swój teren. Po całym dniu jej cierpliwość wyczerpała się. W drodze do gabinetu McGonagall wepchnęła go w jeden z mało używanych korytarzy i prawie wbiła w ścianę. 
     - Malfoy, czyś ty do końca skretyniał? Zachowujesz się jak rozhisteryzowana piętnastolatka. Jak się w tej chwili nie uspokoisz to na Merlina... będziesz sobie udawał związek z Harry'm, bo ja powoli mam cie dość. Może byś się wziął w garść i zaczął zachowywać normalnie?
    - Wolę nie... Ruda by mnie zabiła gdybym odbił jej chłopaka... swoją drogą ciekawe jakby wiewiór zareagował?...
     - Co wolisz nie? nie brać się w garść czy nie zachowywać normalnie?
     - Bez Potter'a... jesteś zdecydowanie bardziej w moim guście... i zachowuję się normalnie....
    - Bardzo normalnie... cholera, mnie też nie jest łatwo, ale nie warczę na wszystkich dookoła, a poza tym ramie, już mnie boli od twojego  wieszania się na mnie. Jeśli dobrze pamiętam to mamy być mili dla naszych gości a nie na nich warczeć.
     -  Dobra, już dobra mam zły dzień.... może być? 
     Hermiona  spojrzała na niego unosząc brwi
    - Źle spałem, łeb mi się rozpada i ta cała Jasmine działa na mnie jak płachta na byka.
     - Jak nie mogłeś spać trzeba było przyjść do mnie...
     - Mhmmmm ?- wyrwało się z gardła Draco. - Szkoda że na to nie wpadłem, mogło być interesująco....
     - Po eliksir słodkiego snu... kretynie, a rano iść po coś na ból głowy do skrzydła szpitalnego, a nie zatruwać mi życie przez cały dzień. A do Jasmine i Davida musisz przywyknąć, będą tu niestety przez cały rok.
     - Niestety... ale nie pozwolę by ten bożek flirtował z "moją dziewczyną". Ślizgońska duma mi na to nie pozwala.
      - Twoją dziewczyną na niby. Zachowujesz się prawie jak Ron.
      -  Granger nie porównuj mnie z wiewiórem ok? Powiem ci coś w tajemnicy.... Dla Ślizgona jego kobieta jest świętością i nie do pomyślenia jest, żeby ktokolwiek śmiał flirtować z nią, a tym bardziej w obecności tegoż Ślizgona. Ciesz się że jeszcze nie dałem mu po pysku.
      - Że co proszę? Pragnę ci przypomnieć że to fikcja Malfoy.
      - Fikcja czy nie...muszę zachować twarz - uśmiechnął się szelmowsko - A ty kochana na razie jesteś moja i innym wara od ciebie.
  -  Przegiąłeś Malfoy. Ty. Impertynencki. Zadufany. W.Sobie.Arystokratyczny.Dupku. Nie. Jestem. Jakąś. Rzeczą. Wypraszam sobie. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym się tak traktować i nie zamierzam na to pozwolić w fikcyjnym związku. - Jej furia narastała z sekundy na sekundę.
      Wiedział że przesadził. Dosłownie w ostatniej chwili zauważył zmieniający się wyraz jej twarzy i ogniki wściekłości w oczach. Nigdy nie zapomni TEGO wyrazu twarzy dziewczyny.Tak samo wyglądała wtedy, gdy jej pieść zaprzyjaźniła się z jego twarzą, efektem czego był złamany nos. Wolał nie ryzykować. Chwycił Hermionę za nadgarstki, szybko przyciągnął do siebie jednocześnie zamykając w silnych ramionach. 
    Usiłowała się wyrywać, odpychać go od siebie oczywiście nie zamykając przy tym buzi. Gdy się trochę uspokoiła odważył się odezwać. 
      - GRANGER! Żartowałem furiatko, chyba nadal lubię cię wkurzać. Jesteś słodka jak się denerwujesz. Uspokój się to cię puszczę.
       Hermiona nadal próbowała okładać go pięściami.
      - Skoro wolisz rozmawiać w tej pozycji, to ja nie mam nic przeciwko temu. (a jakże :))
      - Puść mnie!
       - Żebyś mnie zaczęła bić? Nie ma mowy.... jeden mój złamany nos w zupełności mi wystarczy....a teraz słuchaj złośnico, to co ci powiedziałem o Ślizgonach to najszczersza prawda, jednak nie będę aż tak podły i obiecuje ze POSTARAM się do niej nie stosować( Hmm czyżby?), z drugiej strony tak do końca nie mogę siedzieć pod twoim pantoflem, więc będziemy musieli znaleźć jakiś kompromis. Mnie jednak coś się w tej parce nie podoba. Nie wydaje ci się dziwne że uwzięli się własnie na nas?  Od tego spotkania pociągu z McGonagall, ona w bezczelny sposób mnie szczuje, ciebie zabijając wzrokiem, a on bezczelnie cię podrywa ignorując mnie zupełnie? 
      - W sumie.... niechętnie ale muszę przyznać ci trochę racji. Możesz mnie już puścić?
      Rozluźnił trochę uścisk, tak by mogła odchylić głowę.
      - Hmmm... chyba tak.... ale nie wiem czy chcę....no dobra... a nie będziesz bić?
      - Nie...  chociaż należy ci się jak jasna cholera, nadal jestem wkurzona Malfoy.
     - Wiem Granger, ale naprawę jesteś słodka jak się wściekasz, nie mogłem się oprzeć... wybacz  kochanie .... - i zrobił słodkie maślane oczka.
      - Odegram się!I nie mów do mnie kochanie.
      - Wiem .... to jak mam mówić? Zołzo? - tym razem mu się oberwało w brzuch - Już milczę Granger, to co robimy z naszymi Flądrobożkami?
      - Obserwujemy, spróbuje z nią pogadać... jako ekmm  zazdrośnica,a ty postaraj się nie używać pięści. A teraz chodźmy na to spotkanie z portretami, bo jeszcze Snape nam punkty poodejmuje za spóźnienie.
      - Pozbawiasz mnie takiej rozrywki.....
       - Aż tak ci nie zależy na piórkach?  Możesz być pewien że co poniektóre nasze koleżanki chętnie by cię ich pozbawiły gdybyś go tknął...
      - To jest argument.... - teatralnym ruchem pogładził się po włosach.
  Przez chwile szli w milczeniu. 
        - Koszmary? 
        - Co? jakie koszmary? - wyrwany z zamyślenia Draco nie mógł się zorientować o co pytała.
        - Pytam dlaczego nie mogłeś spać...
        - Nie wiem. ... nie mogłem zasnąć, chyba emocje i nadmiar  wrażeń, i fakt że znowu  tu jestem.... (i ty w moich snach, tak realna, słodka i chętna że przebudzenie było niemiłą i bolesną niespodzianką.)
         - Jak nie będziesz mógł spać przyjdź po eliksir...
         - Jasne... (Dzięki za podpowiedź, teraz na pewno nie będę mógł spać...) - ostatnia myśl przemknęła mu przez głowę w momencie gdy Hermiona wkładała swoją różdżkę w otwarty pysk chimery.

                                   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  W tym samym czasie kiedy Hermiona stawiała do pionu "swojego chłopaka" w gabinecie Dyrektora Hogwartu  toczyła się zażarta dyskusja miedzy Minervą McGonagall a portretem byłego dyrektora Albusa Dumbledora. 
     - Kategorycznie się nie zgadzam Albusie, to jeszcze dzieci, Hermiona dopiero co się otrząsnęła z przeżyć wojennych, śmiem nawet twierdzić że nie do końca, a Draco też swoje przeżył....
      - Minervo, a czy ty nie rozumiesz że to jedyny znany nam sposób żeby Draco odzyskał matkę? Czy uważasz że gdyby była inna możliwość proponowałbym im to?
      - I że niby tylko oni są w stanie to zrobić? nie rozśmieszaj mnie....
       - W tej chwili nie znam nikogo innego.... A Narcyza ma coraz mniej czasu.
       - Ale przecież oni się ledwo tolerują, jak niby mają tego dokonać? I co jeśli Hermiona nie da rady nad nim zapanować? Będziemy mieć pogrzeb i ...
       - Jak zwykle dramatyzujesz Minervo i z góry zakładasz najczarniejsze rozwiązania. Znasz umiejętności Panny Granger i wiesz że to jest niewielki odsetek jej prawdziwych możliwości.
         - Co nie zmienia faktu Albusie, że na ich rozwinięcie i pełne zrozumienie potrzeba czasu.....
         - Czyżbyś wątpiła w hart ducha i  pęd do wiedzy swojej Gryfonki  kochana?
          - Nie manipuluj moimi uczuciami  Albusie..., Severusie pomóż mi... - zrezygnowana zwróciła się do portretu swojego poprzednika.
          - Wiesz że w tej kwestii całkowicie cię popieram, (do czego to doszło żeby Ślizgon zgadzał się z Gryfonką - burknął pod nosem), ale jak ten stary dureń coś sobie ubzdura to nikt nie jest go w stanie od tego odwieść...coś o tym wiem na moje nieszczęście  i jeśli sądzisz że nie dopnie swego to jesteś w błędzie Minevro, on nawet namalowany jest niebezpieczny dla ludzi, powinno się go uśpić i spalić wszystkie portrety żeby nie wsadzał wszędzie tej swojej siwej brody.
         - To jakie mają szanse ze wyjdą z tego cało?
         - Stosunkowo duże,  ale będą zdani tylko na siebie, ja no cóż nie za bardzo mogę posługiwać się różdżką.... wszystko zależy od tego czy Granger nie spanikuje i od reakcji Dracona na zaklęcie.
         - Ale to wszystko może i tak pójść na marne nawet jeśli wszystko się powiedzie jeśli braknie....
         - Tym będziemy się martwić później, powiedzmy że pewne przeżycia potrafią zdziałać cuda -  dobrotliwa mina siwobrodego czarodzieja na portrecie oznaczała że właśnie wygrał kolejną bitwę.
         - Stary dureń, nawet zza grobu musi mieszać i wtrącać się we wszystko - Ciemnowłosy były Mistrz Eliksirów odwrócił się z dezaprobatą
         - Ach Severusie, może i stary, może i dureń, ale musisz przyznać że parę rzeczy mi się udało, a tej jestem prawie pewien.
       - Już nie popadaj w samozachwyt Albusie - McGonagall skrzywiła się jakby właśnie połknęła pół cytryny - Severusie, ale będziesz nad nimi czuwał? 
       - A mam inne wyjście? W Hogwarcie i tak nie będą mogli tego zrobić, Wott miałby radochę gdyby mógł zamknąć przyjaciółkę Wybrańca w Azkabanie, a Draco to byłby taki mały bonusik... , a nie pozwolę żeby wiem-to-wszystko  Granger zbytnio panoszyła się w mojej bibliotece... Z resztą miejmy nadzieję że nie będą takimi kretynami i się na to nie zgodzą.
    Albus zdążył tylko się lekko uśmiechnąć gdy rozległo się pukanie do drzwi....

     


6 komentarzy:

  1. Super! Świetnie piszesz :) czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję bardzo i witam w moim pokręconym świecie magii:)

      Usuń
  2. Kochana moja koleżanko!!!! Chcesz w zęby?wkurzasz mnie takimi końcówkami:) coś czuję że Dubledor spłonie na stosie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby Draco był zazdrosny?
    Dyrektor i jego "cudowny" plan oj przeczuwam kłopoty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się nie mogę doczekać dalszej części!!!

    OdpowiedzUsuń