czwartek, 31 grudnia 2015
# 20 #
Malfoy podszedł do zaimprowizowanego barku i nalał sobie Ognistej do szklanki. Zdecydowanie nie miał ochoty na konfrontację z Chłopcem-Który- Przeżył, jednak świadomość iż taka będzie nieunikniona... Tak to wymagało przepłukania gardła.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać... już leżałby trupem. Kątem oka widział jak Weasley'ówna przytrzymuje Pottera i coś mu tłumaczy. W myśl zasady że najlepszą obroną jest atak, postanowił nie dać Wybrańcowi szans na pierwszy ruch, nalał do drugiej szklanki alkoholu i ruszył w kierunku ciskającego piorunami z oczu Pottera.
Draco wyciągnął rękę z trunkiem w kierunku Harry'ego i niewinnym głosem zagaił.
- Potter, bo jeszcze pomyślę że jesteś zazdrosny. Zachowujesz się jakbym właśnie pocałował Weasley.
Harry'emu prawie poszła para z uszu. Nie zdążył jednak odpowiedzieć. Krzyk Hermiony był tak donośny jakby stała tuż koło nich, a ton jej głosu nie wróżył nic dobrego.
- MALFOY !!! CZYŚ TY SKRETYNIAŁ DO RESZTY? JAK JA MAM TU SPAĆ?
Wszyscy automatycznie spojrzeli w kierunku schodów prowadzących do sypialni Gryfonki.
- Znam ten ton - Ginny spojrzała na blondyna - zapowiada kłopoty.
- Uuu Smoku, czym sobie zasłużyłeś na taką furię Królowej? Kolejna niespodzianka? - Blaise poklepał Ślizgona po plecach - Chyba trochę nieudana.
- Nawet jeśli niespodzianka, to na pewno nie ode mnie. - wiedziony dziwnym przeczuciem Draco szybko odstawił szklanki na stół i biegiem, przeskakując po kilka stopni, pognał do sypialni Hermiony. Pozostali powodowani ciekawością podążyli za nim, nieco zdezorientowani kiedy zaklęcia chroniące pokój dziewczyny zatrzymały ich u szczytu schodów.
Pierwszym co poczuł po przekroczeniu progu pokoju Hermiony, był odurzający zapach kwiatów. Widok jaki ukazał się jego oczom wprawił go w totalne osłupienie, jednak tylko na krótka chwilę. Nagle zaczął odczuwać wewnętrzny niepokój. Mrowienie rozchodziło się po całym jego ciele, zupełnie jakby krew była jego nośnikiem. Znał doskonale to uczucie, nie zapomniał... Był od dłuższego czasu od niego wolny, ale nie dało się go pomylić z niczym innym. Jego wzrok skierował się na łóżko i utkwił w czarnej lilii.
Hermiona stała obok jak zahipnotyzowana. Powoli zbliżała dłoń w kierunku kwiatu.
- Ku*wa mać - zaklął siarczyście. - Granger! Nie dotykaj tego.
W ułamku sekundy doskoczył do dziewczyny i w chwili gdy centymetry dzieliły palce dziewczyny od obiektu jej zainteresowana, porwał ją na ręce szybko wynosząc z pokoju.
- Dlaczego Draco? Chcę go mieć, jest taki piękny... - nadal otumaniona dziewczyna z wyrzutem popatrzyła na niosącego ją chłopaka próbując się wyrwać z jego żelaznego uścisku.
- Później kochanie... najpierw muszę coś sprawdzić... - najłagodniej jak potrafił szepnął jej do ucha, próbując ją uspokoić i odwrócić jej uwagę.
- Obiecujesz? - jej spojrzenie zmieniło się na błagalnie-pytające.
- Tak.... - nie dokończył, bo miał już na karku rozwścieczonego Harry'ego.
- Co jej zrobiłeś Malfoy? - Harry dopadł do dziewczyny próbując wyrwać ją z ramion chłopaka.
- Zamknij się Potter i sprowadź McGonagall. I nikogo innego, tylko ją. Nie powinna odejść daleko.
Ton jego głosu spowodował że Harry bez słowa odwrócił się i wybiegł z dormitorium, a reszta rozstąpiła się robiąc przejście. Draco niechętnie posadził dziewczynę na kanapie i odszukał wzrokiem Davida.
- Zbadaj ją, tylko uważaj... może być paskudne...
- Czego mam szukać? - Grek z niepokojem spojrzał na dziewczynę i jej pusty wzrok.
- Czarnomagicznej klątwy... nie jestem pewien czy zdążyłem...
Wszyscy spojrzeli na niego jakby właśnie oświadczył że Severus Snape był kobietą. Z ust Ginny i Luny wyrwał się krótki okrzyk przerażenia, Neville miał minę podobną do tej, gdy pozbawił Nagini głowy, Blaise wcisnął mu w rękę wcześniej odstawioną szklankę z Ognistą.
David nie czekając na dalsze wyjaśnienia przyłożył ręce do skroni dziewczyny i zaczął szeptać nikomu nieznane zaklęcia. Półprzymknięte, puste oczy Hermiony powoli zaczęły się otwierać i nabierać blasku. Ona sama była nadal lekko zdezorientowana. Chwilę później do salonu dosłownie wbiegła McGonagall, a zaraz za nią Harry.
- Nic jej nie jest, chociaż było blisko - David odetchną z ulgą, a z nim wszyscy zgromadzeni - zaraz powinna dojść do siebie.
Dyrektorka wbiła wzrok w Dracona. Chłopak skierował kroki do sypialni Gryfonki biorąc profesorkę pod rękę. Po drodze wyjaśniał.
- Najlepiej jak Pani sama zobaczy, i z góry informuję że nie jest to żaden nasz prezent.
- Słodki Merlinie, jak to się tu znalazło? - McGonagall krzyknęła zasłaniając sobie usta, wbijając wzrok w czarny kwiat leżący na łóżku. - Przecież poza wami i mną nikt nie ma dostępu do tego pokoju.
- Nie wiem, od rana nie było nas w dormitorium. Jak wróciliśmy po kolacji, aż do teraz Hermiona nie wchodziła do sypialni. Ja tylko czuję że jest tu bardzo paskudna czarna magia, Hermionę jakby to przyciągało do siebie. Była odurzona i w ostatniej chwili ją stąd wyniosłem.
- Ciekawe...- McGonagall podeszła bliżej do łóżka - to wygląda jakby klątwa była przeznaczona tylko dla niej, bo ja nie czuję żadnego przyciągania.
Dyrektorka sprawdziła zabezpieczenia pokoju i kominka, ale te wydawały się być nienaruszone. Rozejrzała się jeszcze uważnie po pokoju i wyczarowała niewielkie pudełko do którego przeniosła lilie.
- Chodźmy chłopcze, tu naprawdę trudno oddychać. - Kilka ruchów różdżki wystarczyło, aby wszystkie kwiaty zdobiące pokój zniknęły. - Porozmawiam z Severusem, może będzie umiał powiedzieć coś więcej.
Kiedy zeszli do salonu Hermiona niespokojnie chodziła po salonie. Draco nie zważając na nic i nikogo zamknął ją w ramionach.
- Ty kretynko, dlaczego stamtąd nie spieprzałaś? Ta twoja chora ciekawość pozbawiła cię mózgu czy co?
- Rozluźnij te diabelskie sidła z łaski swojej bo mnie udusisz... i nie mogłam wyjść, czy zrobić czegokolwiek innego, to mnie przyciągało .... wabiło, zmuszało żeby dotknąć... Co to na Godryka było?
- Dobre pytanie Panno Granger... jakaś klątwa czarnomagiczna, niezwykle silna, ale bardziej niepokojące jest, jak to się znalazło w Pani pokoju - McGonagall z troską przypatrywała się dziewczynie - żadne bariery nie zostały naruszone.
Hermiona uwolniona już z uścisku zmarszczyła czoło i lekko przygryzła dolna wargę. Po chwili ponownie zaczęła swój nerwowy spacer po salonie. Nagle niespodziewanie się zatrzymała przy Draconie.
- Granger...? Ty chyba nie myślisz że ja....
- Zamknij się i powiedz... u was zawsze w domu służyły skrzaty... Można przejąć kontrolę nad skrzatem który ma innego pana? Imperius albo Confundus działa na skrzaty?
- Nigdy o tym nie słyszałem, gdyby to było możliwe, ojciec nie omieszkałby z tego korzystać... ale w stu procentach nie jestem pewien.
- Pani Profesor?
- Raczej to niemożliwe, ale myślisz że któryś ze skrzatów mógł to zrobić? - McGonagall pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Tak właśnie myślę... i nie jakiś, tylko jeden konkretny... - Hermiona rozejrzała się po gościach - na wszelki wypadek wyjmijcie różdżki.
- Płomyk! - zawołała dziewczyna, ale nic się nie stało.
Nie było trzasku charakterystycznego dla aportacji skrzata, a on sam się nie zjawił.
- No to już wiemy jak... teraz pytanie KTO i DLACZEGO? - Mózg Hermiony pracował na najwyższych obrotach. - Myślę że to coś może być świstoklikiem, może ojciec Malfoy'a już się jakoś dowiedział... i przeze mnie chciał dotrzeć do niego... - bardziej do siebie niż do innych burczała pod nosem - to nawet ma sens... Draco wyczuwa czarna magię i nie dałby się złapać na taki numer, ale z kolei jeśli to Płomyk i jeżeli był pod wpływem jakiegoś zaklęcia... mógł go po prostu porwać... coś w tym nie pasuje... Na Merlina !!! - Złapała się za usta jakby właśnie doznała oświecenia, ale nie podzieliła się z nikim swoją ostatnią myślą. Podeszła do blondyna i głęboko spojrzała mu w oczy.
- Draco... Pamiętasz naszą rozmowę przy ścianie pamięci? - Chłopak nieznacznie skinął głową. - Nadal podtrzymujesz to co wtedy powiedziałeś? No wiesz....
- Składam swoje życie w twoich rękach - wyszeptał.
- Jesteś całkowicie pewien? - Chłopak lekko uniósł kąciki ust.
- Jestem... Bo jak nie Ty to kto, zołzo? - przygarnął ją do siebie i pocałował w czubek głowy. Po chwili dziewczyna zwróciła się do zaniepokojonej ich rozmową dyrektorki.
- Choć wcale mi się to nie podoba, to wygląda że musimy to zrobić Pani Profesor - McGonagall smutno pokręciła głową ale nie oponowała.
- Potrzebujecie czegoś?
- Będę potrzebowała możliwości korzystania z jakiejś nieużywanej komnaty, a jutro chcielibyśmy po śniadaniu udać się do Munga, a później... powiedzmy tak koło południa do Dworu, więc gdyby mogła Pani przekazać dyskretnie Severusowi... Ze szpitala zabierze nas Kropka. No i proszę trzymać portret Profesora Dumbledora z daleka od nas... tylko Pani i Severus.. - część o portrecie byłego Dyrektora wypowiedziała z taką dawką jadu w głosie , że sam Snape by się nie powstydził.
- Nie myślałam że do tego dojdzie... ale nie zapytam czy jesteście pewni. Widzę że tak właśnie jest i będę was wspierać jak tylko będę mogła. Mam nadzieję że dziś już nic się nie wydarzy, wiec... dobranoc. Muszę porozmawiać z Severusem i odwiedzić skrzaty.... A was - tu zwróciła się do reszty - obowiązuje oczywiście ścisła tajemnica. Nic co tu się właśnie wydarzyło, nie może opuścić tego grona. Jeśli cokolwiek wypłynie... wszyscy będziecie karnie wydaleni ze szkoły.
- Pani Profesor! - Harry był wyraźnie oburzony. - Cży w takim przypadku nie powinien być tu Profesor Wott? Ktoś chciał rzucić klątwę na Hermionę, a Pani nam grozi wyrzuceniem ze szkoły zamiast coś z tym zrobić?
- Panie Potter, pan się chyba zapomina .... Rozumiem że Alexander może być Pana idolem, ale zapewniam że w chwili obecnej jest ostatnią osobą która powinna się tu znajdować. Tylko dlatego że wam ufam, nie zostaniecie potraktowani zaklęciem zapomnienia. Nie chciałabym jednak przekonać się że za bardzo wam ufam... A teraz Dobranoc.
- Ale.... - Harry usiłował kontynuować swój wywód, jednak spojrzenie McGonagall szybko usadziło go na tyłku. Ledwie jak przejście zamknęło się za dyrektorką, Harry doskoczył do Draco.
- Co ty kombinujesz Malfoy, ja wiem że maczałeś w tym paluchy, a teraz udajesz niewiniątko. Gadaj!
- Jaśnie wszechwiedzący - sarknął Draco - na pewno nazywasz się Potter a nie Trelawney? Z takim darem jasnowidzenia przebijasz naszą wieszczkę...
- Oh! Zamknijcie się obaj! - Hermiona stanęła między napuszonymi kogutami - Harry siadaj i ani piśnij. To co powiem usłyszysz tylko raz... a ty Malfoy też siadaj i milcz!
Harry niechętnie wrócił na kanapę i ze złością klapnął obok Ginny. Znał Hermionę na tyle dobrze, aby właśnie w tej chwili się jej nie sprzeciwiać.
- To co usłyszeliście dziś od McGonagall jest tylko częścią naszej tajemnicy. - Hermiona zaczęła trochę niepewnie i sama też usiadła obok Dracona. - Poznaliście to co mogliście poznać, reszta pozostanie sekretem do momentu aż nie uznamy, że już nim być nie musi. I nie pomogą tu żadne groźby i prośby Harry. Powiem ci tylko tyle, że mamy do zrobienia coś, o czym nikt nie ma prawa wiedzieć, nawet ty! Masz przestać atakować Malfoy'a czy ci się to podoba czy nie, bo priorytetem nadal jest ochrona jego arystokratycznego tyłka.
- Ej Granger, jak na razie to ja muszę chronić twój seksowny tyłeczek, mój ma się całkiem nieźle....
- Zamilcz gadzie... bo cię wyciszę - Hermiona uniosła różdżkę w stronę twarzy " swojego chłopaka".
- Harry, wiem że jest ci trudno zaakceptować fakt, że coś dzieje się poza tobą, ale w tej konkretnej sprawie tak właśnie jest i na to też nie masz wpływu. Znam cię na tyle dobrze, że wiem jakie teorie spiskowe potrafisz tworzyć, więc proszę daruj sobie... i dotyczy to wszystkiego, także moich relacji z Draconem. Jakbyś nie zauważył, jestem już dużą dziewczynką i od jakiegoś czasu podejmuję samodzielne decyzje, więc jeśli pozwalam żeby mnie przytulał, to jest to moje przyzwolenie i wszystkim wara od tego. A jak będę chciała go pocałować, to po prostu to zrobię, a ty nie masz prawa tego oceniać ani krytykować.
- Ale....
- Tak wiem, Harry, To.Jest.Malfoy. Znam to zdanie od lat, ale pozwól mnie ocenić jaki jest, a sam spróbuj chociaż go poznać. Spróbuj poznać człowieka który przez lata musiał ukrywać swoje ja pod maską nienawiści do innych. Wiem że trudno jest się wyzbyć uprzedzeń z dnia na dzień, ale myślałam że przykład Severusa czegoś cię nauczył. Nie wszystko jest tylko czarne, albo tylko białe. - wzięła głęboki oddech - potrzebuję waszej przyjaźni i wsparcia, ale nie możesz wymagać ode mnie żebym była ślepo zapatrzona tylko w was. To chyba wszystko co miałam do powiedzenia w tej kwestii. Jakieś pytania?
Harry pokręcił głową w geście zaprzeczenia. wiedział że w tej chwili nie istnieją nijakie szanse na dyskusję z Hermioną. Dalsze polemizowanie mogło doprowadzić jedynie do awantury. A nie chciał znowu pozwolić aby się na niego obraziła na amen, dlatego chwilowo położył uszy po sobie i niechętnie podszedł do Smoka.
- E..no cóż... przepraszam - z kwaśną miną wyciągnął rękę.
- Niech Ci będzie Potter, ja też postaram się powściągnąć, ale przy tobie to prawie niemożliwe - Malfoy uścisnął wyciągniętą rękę - dobrze że zołza czuwa, to może się nie pozabijamy.
-Taaa, wolę jej nie wchodzić w drogę - nadal skrzywiony wrócił do Ginny.
Draco nachylił się do Hermiony i szepnął jej do ucha.
- Niezła mowa Granger, ale dziękuję za wiarę we mnie...
- Już tak sobie nie pochlebiaj.... Z Harrym tak trzeba, żeby zaczął myśleć, ale ty też nie jesteś bez winy, mógłbyś go przestać prowokować...
- Salazarze... odbierasz mi wszystkie rozrywki wiedźmo, nie dając nic w zamian. Ja się tak nie bawię...
- Znajdź sobie inne ofiary do dręczenia, skoro to twój ulubiony sport... ale zostaw tych na których mi zależy. Z resztą niedługo będziesz miał okazję się wyżyć.
- Czyżby? niby jak? - Draco uniósł pytająco brwi do góry.
- Och, z Zabinim nie powinno być ci nudno - Hermiona wzruszyła ramionami - Blaise, prawda że się ucieszysz, jeśli od poniedziałku będziesz miał swojego kumpla pod opieką po kolacji?
- W poniedziałek? Jasne Królowo, co tylko chcesz.
- Nie w poniedziałek, tylko od poniedziałku przez czas bliżej nieokreślony będziesz jego ochroniarzem.
- Ej, Granger... a ty co będziesz w tym czasie robiła? - nieco zdziwiony blondyn zmarszczył czoło - mam być zazdrosny?!
- No wiesz... będę czytała, uczyła się i brała korki u pewnego czarodzieja...czyli nic nowego... - posłała słodki uśmiech Davidowi.
- O nie, ja też chcę korki... nie zostawię cię z nim samej....
- Ty sobie możesz chcieć... akurat tego na razie nie masz prawa się nauczyć, a im mniej będziesz wiedział o moich nowych umiejętnościach, tym lepiej.... - a szeptem dodała - o tym pogadamy później.
- Żebyś wiedziała zołzo.... napijesz się?
- Potomku Lucyfera, czyń honory... co prawda z małym przerywnikiem, ale to nadal impreza... jak będziecie chcieli wracać, wystarczy powiedzieć...
Niczym już niezakłócona zabawa trwała jeszcze kilka godzin. Po północy dołączyli do nich jeszcze Hanna i Michael. Draco praktycznie nie wypuszczał Hermiony z objeć, Harry wyluzował i w końcu przestał obserwować spod byka Malfoy'a i zajął się Ginny, Luna i Neville byli w swoim własnym świecie a Blaise robił za pajaca roku. Było wesoło i bardzo, bardzo zabawnie.
Kiedy goście już sobie poszli jubilatka opadła bez sił na kanapę w salonie, tuż obok równie zmęczonego blondyna.
- Dziękuję - szepnęła i po raz drugi tej nocy złożyła nieśmiały pocałunek na ustach Dracona. Tym razem nikt im nie przeszkodził w powolnym odkrywaniu i smakowaniu swoich ust. Zasnęli wtuleni w siebie otuleni poświatą i ciepłem ognia z kominka.
Tymczasem w innej części zamku, w dormitorium męskiej części siódmego roku, pewien rudowłosy Gryfon z nienawiścią wpatrywał się w dwa nazwiska na Mapie Huncwotów. Nazwiska które się praktycznie nakładały na siebie od dłuższego czasu.
- Jeszcze mi za to zapłacisz Malfoy!!!! - wysyczał przez zaciśnięte zęby i uderzył różdżką w mapę - Koniec Psot.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oddaję wam tego posta w tak nietypową noc w roku :) udało mi się skończyć, a teraz zbieram się na imprezkę....
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział bardzo mi się podobał. Draco w roli wybawiciela z opresji jest cudowny ;) Dobrze, że Hermionie nic się nie stało. Wiedziałam, że w końcu zgodzą się na propozycje profesorów (no dobra przeczuwałam, że tak będzie) Harry i Draco pogodzeni zobaczymy na jak długo ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Udanej imprezy ;)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Ognista czyni cuda:))No i kto będzie pomagał Wybrańcowi w nauce?, Ale to tylko Harry... pewnie długo nie wytrzyma.... pozdrowionka:)
OdpowiedzUsuńWiem że u Ciebie jest już nowy rozdział... jak wytrzeźwieję:)))) to przeczytam:) szczęśliwego!!!!
Wzajemnie pomyślności i radości :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytasz jak będziesz mogła nie ma z tym problemu ;) niestety nic nie da się zrobić z tym różem jakoś trzeba się przemęczyć
Hejo :D zaciekawiło mnie to opowiadanie, a już ostatnie 3 rozdziały są bez apelacyjnie najlepsze!!!!! Urodziny Hermiony i zakochany Draco ehhhh rozmarzyłam się :D mam pytanie, kiedy nowy rozdział? Pozdrawiam i zapraszam do siebie kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNowy w trakcie pisania:), myślę że w weekend uda mi się skończyć. Twoje opowiadanko puki co na razie tylko miałam czas przejrzeć po łepkach jakiś czas temu, i to nie dlatego że coś z nim nie tak, tylko ze względu na chroniczny brak czasu na czytanie i dlatego jeszcze nie skomentowałam. Ale stoi w kolejce do gruntownego przeczytania:). Mogę powiedzieć jedynie że pomysł przedni i wykonanie też niczego sobie. Wrócę tam na pewno. Dzięki za komentarz i pozdrowionka:)
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award więcej informacji w linku http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-2.html
OdpowiedzUsuńNa gacie Merlina, dziękuję bardzo, ale daj mi jeszcze chwilkę żeby to ogarnąć, dopiero odzyskałam laptopa, a zaległości cała masa... pozdrawiam gorąco....
UsuńKolejny swietny rozdzial. Tak. Powtarzam sie.
OdpowiedzUsuń