piątek, 29 stycznia 2016
# 22 #
Blaise Zabini siedział w salonie Prefektów Naczelnych i z lekkim niepokojem wodził wzrokiem za swoim najlepszym przyjacielem. Draco, niczym rozjuszony hipogryf od ponad trzydziestu minut krążył po salonie, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Dwa tygodnie poprzedzające ten piątkowy wieczór, doprowadziły go do stanu furii. Przez te dwa tygodnie tylko jeden dzień spędził z Hermioną, a i tak zakopana była wtedy w bibliotece Dworu Prince'ów.
Nadal schodzili razem na posiłki, mieli wspólne zajęcia, odrabiali zadania domowe, ale... No właśnie, ale ... Kiedy znikała z Davidem po kolacji na te swoje zajęcia, ogarniał go trudny do sprecyzowania niepokój. Dusił się, brakowało mu powietrza, każda minuta bez niej była oddechem pozbawionym życiodajnego gazu. Ona była jego tlenem... Powinni wrócić pół godziny temu, nigdy jeszcze nie ćwiczyli dłużej niż półtorej. Po raz kolejny spojrzał na zegarek. Od poprzedniego sprawdzania godziny upłynęły zaledwie dwie minuty, dwie cholerne minuty, które dla niego były w tej chwili wiecznością. Z gardła Ślizgona wyrwał się jęk bezsilności zabarwiony nutą wściekłości.
- Smoku, weź no posadź swój zadek, bo już mi się w głowie kręci od tego twojego biegania - pozornie beztrosko zagaił Blaise. - Zaraz wrócą.
- Zaraz to mnie szlag trafi - bez zastanowienia odparował Draco. Widząc skonsternowaną minę Zabiniego przystanął i prychnął jeszcze. - No co?
- Aż tak stary? Aż tak cię trafiło? To cud że Motta jeszcze żyje.
- A czemu miałby nie żyć? - blondyn opadł na kanapę naprzeciw przyjaciela.
- Bo śmierdzisz zazdrością na odległość.
- Że niby o naszego boskiego Greka? On jest nieszkodliwy. Traktuje Granger jak boginię którą trzeba czcić i jej służyć. - Tej pewności nabył po ostatniej rozmowie z Davidem, kiedy dość wymownie zaprezentował swój brak zaufania do przystojnego Greka. Po blisko dwugodzinnej rozmowie i niezliczonych zapewnieniach dał się w końcu przekonać do czystości jego intencji.
- No to nie rozumiem, czemu tak cię nosi skoro mu ufasz - Blaise przywołał z podręcznego barku, który na stałe wkomponował się w umeblowanie salonu po urodzinach Hermiony, dwie butelki piwa kremowego. Draco wzruszył ramionami i zapatrzył w leniwie pełzające płomyki w kominku.
- Bo się uzależniłem od jej obecności, bo nie mogę znieść gdy nie ma jej blisko, nawet obłożonej barykadą z książek, bo nie mogę być tam razem z nimi... Blaise, odbija mi...
- Czemu jej nie powiesz? Przynajmniej wiedziałbyś na czym stoisz. Znamy się od dziecka, ale nie przypuszczałem że jesteś masochistą.
- Bo nie jestem. Nie sprawia mi przyjemności udręczanie się. Granger to nie jakaś tam laska, którą można wyrwać. To chyba jedyna dziewczyna przy której chcę grać czysto. Bez sztuczek, omamiania, podchodów i ślizgońskich zagrywek. Nie zasługuję na nią, nie po tych wszystkich latach i nie po tych wszystkich świństwach. Z resztą to akurat wiesz, bo nieraz to przerabialiśmy. To cud że w ogóle chce ze mną rozmawiać. I wiesz co?... jestem pieprzonym egoistą i tchórzem... - Draco przeniósł wzrok na przyjaciela. - I dlatego właśnie jej nie powiem i ty też tego nie zrobisz. To co jest teraz... to i tak znacznie więcej niż mógłbym oczekiwać...
- Wiesz dobrze że przedtem nie mogłeś inaczej... chroniłeś ją tak długo... zasługuje na to żeby poznać prawdę. Hermiona to mądra dziewczyna i nie wydaje mi się żeby potępiła to co robiłeś...
- I co mam niby jej powiedzieć? Granger, siedzisz w mojej głowie od czwartego roku, a każda "szlama" która opuściła moje usta to było wyznanie miłości? - Na dłuższą chwilę zapadła niezręczna cisza. Dużo spokojniejszym tonem Draco kontynuował.
- Wiesz czego naprawdę się boję? Że mnie wyśmieje, że się odwróci i odrzuci. Tak jak jest teraz, jest dobrze Diable. Mam ją blisko, czasem mogę przytulić, mogę o nią dbać. - Blondyn odchylił głowę do tyłu, splecionymi dłońmi zasłonił oczy. - Mam tą namiastkę i na Merlina nie chcę jej stracić.
- Chrzanisz człowieku. Pomyślałeś co byś zrobił, gdyby jutro złapali twojego ojca? Jej rola by się skończyła, Zakon zdjąłby ochronę, a cała ta szopka z udawaniem straciłaby rację bytu...
- Przez najbliższe trzy miesiące i tak jesteśmy na siebie skazani, a potem cóż... pozwoliłbym jej odejść gdyby to miało dać jej szczęście, ale na razie, po raz pierwszy w moim życiu jestem za coś wdzięczny temu łajdakowi. Taaak, jestem mu wdzięczny że jeszcze się nie dał złapać - usta Dracona wygięły się w pełnym obrzydzenia uśmieszku. - Może mu nawet za to podziękuję tuż przed pocałunkiem dementora.
- Tak bez walki? Poddasz sie bez walki? Wybacz, ale kim jesteś i co zrobiłeś z Draco Malfoy'em? Nie poznaję cię Smoku.
- Kim jestem... zakochanym durniem jestem Blaise. Zobaczymy kim ty będziesz, jak i ciebie trafi strzała amora. Nie omieszkam cię wtedy podręczyć bracie dobrymi radami - tym razem pomieszczenie wypełnił szczery śmiech Malfoya.
- Mnie to nie grozi, wolę życie wolnego strzelca. - Zdecydowanie wizja siebie usychającego z niespełnionej miłości nie przypadła brunetowi do gustu. Miał minę jakby właśnie wypił skoncentrowany napar z krwawnika. - Nie zamierzam komplikować sobie życia.
- Grozi, nie grozi.. trafi cię i nawet tego nie zauważysz. A ja cię będę wtedy pocieszał. No dobra, koniec wiwisekcji Malfoya.... coś nowego u Łasicy? - Rozmowa z przyjacielem wyraźnie rozładowała wewnętrzne napięcie Dracona.
Blaise dowiedział się o jego, wówczas zakazanym uczuciu do Gryfonki, na początku szóstego roku. Wygadał się przez sen, po którejś ze spektakularnych kłótni ze Złotym Trio i kolejnym publicznym upokorzeniu Hermiony. Od tamtego czasu Diabeł był dla niego prawdziwym wsparciem, a zwłaszcza w okresie kiedy nie powróciła do szkoły po kolejnych wakacjach i kiedy wiadomości o poczynaniach trójki Gryfonów docierały do niego sporadycznie z obozu Voldemorta. Później, kiedy obnażył swoje serce przed Severusem, było mu trochę lżej. To ojciec chrzestny dostarczał mu najnowszych wiadomości. Jego dusza śpiewała za każdym razem, gdy panowało niezdrowe poruszenie powodowane poczynaniami Wybrańca i jego ekipy. Wiedział wtedy, że kolejny raz pokrzyżowała plany czarnoksiężnika i nadal jest cała i zdrowa. To dzięki przyjacielowi nie dał się ponieść rozpaczy i wściekłości po wydarzeniach w Malfoy Manor. Blaise był głosem jego rozsądku i katalizatorem bólu. Nigdy nie negował uczuć młodego arystokraty, nie wyśmiewał, nie oceniał. I tym razem rozmowa z przyjacielem przyniosła zbawienny skutek i częściowe ukojenie niepokoju.
- Właściwie to nic szczególnego. Unika Hermiony jak ognia, rzadko wyłazi z wieży, w ogóle trzyma się z boku.
Odbębnia szlabany u Filcha i jest jakiś wycofany.
- I właśnie to wycofanie najbardziej mnie niepokoi. Gdyby był Ślizgonem, bezwarunkowo byłoby to oznaką jakiegoś perfidnego planu. - Draco zmierzwił włosy i chciał jeszcze coś dodać, gdy przejście za portretem się otworzyło. Prawie zawył z zawodu, kiedy zamiast wyczekiwanej z takim zniecierpliwieniem Hermiony, do salonu weszła Jasmine.
- Jeszcze tej tu brakowało - jęknął pod nosem i przybrał maskę zimnego drania. Od pamiętnej akcji, kiedy to razem z Hermioną sponiewierali słownie australijkę, dziewczyna trzymała się z daleka, gdy tylko Gryfonka była w poliżu. Jednak wykorzystywała każdy z nadarzających się momentów gdy Hermiony nie było blisko.
- Cześć chłopaki - niby od niechcenia rzuciła podchodząc bliżej. Liczba mnoga zachowana była raczej pro forma, gdyż zdawała się całkowicie ignorować obecność Zabiniego, wbijając maślany wzrok w Dracona - Nie wiesz czy David jest u siebie?
- A czy my wyglądamy na punkt informacyjny? Prawa nóżka, lewa nóżka i tak kilka razy na przemian... i sama się przekonasz czy David jest u siebie. - Blaise postanowił przejąć pałeczkę widząc wzbierającą falę furii u przyjaciela.
- Nie ciebie pytałam - warknęła nie odwracając wzroku od blondyna.
- A kogo to obchodzi, odpowiedź została udzielona więc możesz potuptać dalej. No chyba że masz ochotę na kolejne sponiewieranie to zostań.... tylko później nie płacz jak Hermiona z tobą skończy - twarz Zabiniego ozdobił pełen satysfakcji uśmiech, na widok wchodzącej właśnie do salonu ukochanej przyjaciela.
- Jak co skończę? - Prefekt Naczelna szybko oceniła sytuację, stanęła za "swoim chłopakiem" i delikatnym ruchem odgarnęła grzywkę z jego czoła. - Tęskniłeś? - zapytała słodko.
Draco odchylił głowę do tyłu, zanurzył się w ogromnych czekoladowych oczach dziewczyny i prawie bezgłośnie szepnął - Bardzo.
W odpowiedzi Hermiona zsunęła dłoń na policzek chłopaka, obrysowując palcem wskazującym zarys jego ust. Choć doskonale zdawał sobie sprawę że to tylko mała gierka na użytek Jasmine, przymknął oczy delektując się dotykiem dziewczyny. Gdy je otworzył, pochylała się nad nim mrucząc zalotnie.
- Wytrzymasz jeszcze chwilkę prawda? Tylko się przebiorę i zaraz wracam. I przydałby się kubek gorącej czekolady, zrobisz to dla mnie?
- Mmm, dla ciebie wszystko kochanie - odpowiedział równie zmysłowym tonem. Właśnie miał zamiar złapać jej dłoń i wycałować, kiedy jego usta zostały obdarowane niespodziewanym pocałunkiem, na tyle długim by poczuł jej zniewalający smak, jednak zbyt krótkim by mógł zareagować inaczej niż chwilowym odrętwieniem. Jeszcze delektował się niespodziewaną dawką przyjemności gdy dobiegł go głos przyjaciela.
- David, lepiej żebyś miał dobre wytłumaczenie tego spóźnienia, bo nasz Smoczek od godziny zionie ogniem. Jeszcze chwila a mielibyśmy pieczeń o smaku jaśminu - Blaise nie mógł się powstrzymać przed pognębieniem namolnej dziewczyny - ale wtedy nie miałaby szansy na wyjawienie czemu cię szukała. Uwierz, ze z trudem się powstrzymał.
- Jasmine? - Grek skierował wzrok na wściekłą dziewczynę.
- Marco prosił żeby ci przekazać, że bardzo pilnie musi z tobą porozmawiać. Był zdenerwowany, ale nie powiedział nic więcej. Czy ja wyglądam na sowę?
Draco który w międzyczasie przywołał Kropkę i właśnie odbierał od niej tacę z dzbankiem gorącej czekolady i talerzem herbatników parsknął śmiechem. Podsunął talerz Davidowi.
- Jak chcesz zapłacić to się nie krępuj. - Grek ledwie opanował uśmiech. On również nie przepadał za Jasmine. Była irytująca i wyniosła, a ich współpraca od samego początku była pełna spięć i niedomówień. Dziewczyna nie mogła zaakceptować faktu, że ich grupa właśnie Davida obrała sobie za przywódcę, a ona musiała istnieć w jego cieniu. Teraz jednak bardzo chciał się jej pozbyć i porozmawiać z Draconem zanim wróci Hermiona.
- Dziękuję Jasmine, zaraz do niego pójdę i jeśli to wszystko, czy mogłabyś nas zostawić samych? - dziewczyna omiotła wściekłym spojrzeniem trzech młodych mężczyzn i niechętnie, bez słowa odeszła do swojego pokoju.
David nie czekając aż dziewczyna zniknie w swoim pokoju rzucił czar wyciszający i usiadł na kanapie obok Malfoya.
- Słuchajcie, bo wolałbym nie mówić tego przy Hermionie. Dziś trwało to tak długo, bo mieliśmy małe komplikacje. Magia Hermiony zaczyna się zmieniać, moim zdaniem za szybko i zbyt intensywnie. Ale muszę skontaktować się z Gregoriusem, żeby się upewnić. Na razie pozostaje nam ją obserwować. Gdyby zaczęła zachowywać się nietypowo, nieuzasadniona nerwowość albo apatia, drżenie rąk, w sumie to wszystko co odbiega od normy... wy znacie ją lepiej, niezależnie od pory dnia czy nocy, ściągacie mnie, a ją do tego czasu izolujecie. Takie wybuchy magii mogą być niebezpieczne tak dla niej, jak i dla innych. Nie chcę żeby wiedziała, bo zdążyłem poznać ją na tyle żeby wiedzieć,że mogłaby ukrywać zmiany mając świadomość że jest obserwowana. I uprzedzę twoje pytanie Draco, nic jej nie grozi, musi przez to przejść, ale nie może to się stać zbyt gwałtownie i bez kontroli.
- No ale wiesz że my w przyszłym tygodniu będziemy zdani tylko na siebie, a ty nie będziesz mógł tam się zjawić... to co prawda będzie tylko kilka godzin, ale...
- Dlatego jak już będę miał odpowiedź od Mistrza i porozmawiam z portretami Albusa i Severusa chciałbym żebyś umożliwił mi rozmowę z waszą skrzatką. A i powiedzcie Harry'emu i Ginny. A na razie sza... - szybko zdjął zaklęcie i zwrócił do schodzącej ze schodów Hermiony niosącej Rodową Księgę.
- Naprawdę Herm, nie chcę tego robić, ale tak będzie bezpieczniej. Wolę jak będziesz ją czytała przy mnie.
- Już to przerabialiśmy i się zgodziłam, prawda? - pieszczotliwie pogładziła okładkę i położyła księgę przed swoim nauczycielem. - Rozumiem i skończmy już ten temat ok?
- Jasne o Pani, a teraz z przykrością muszę was opuścić i zająć się Marco, ale nie pogardzę waszym towarzystwem później - David wstał i delikatnie się skłonił.
- Mamy dziś patrol, ale jak ci się będzie chciało na nas czekać to czemu nie. W końcu mamy piątek...- Draco podając kubek z czekoladą Hermionie, puścił oczko nad jej ramieniem Davidowi odchodzącym już w stronę swojego pokoju.
- Tak, a jutro Hogsmeade i będziecie chodzić na rzęsach. Nie zapominaj Malfoy że jesteś Prefektem, i będziemy mieć najmłodsze roczniki na głowie.
- Będzie dobrze kujonico, ty też powinnaś trochę odsapnąć. Niedługo znajdziemy twój szkielet obłożony książkami. - Draco nie zważając na jej protesty położył głowę na kolanach Gryfonki. - Mmmm, jak mi dobrze.
- Jak mam cię potem poskładać do kupy, to muszę wiedzieć jak mam to zrobić prawda? I muszę to wcisnąć gdzieś między bieżące eseje a przygotowania do Owutemów. Najchętniej zostałabym jutro w Zamku.
- I przeczytała jeszcze kilka książek... Królowo, ale my tęsknimy za tobą, i jutro na pewno nie pozwolimy ci się uczyć - Blaise wszedł w swoją rolę nadwornego błazna - a poza tym, też należy mi się wolne od humorków Smoka. Ostatnimi dniami zachowywał się jak rozkapryszona księżniczka.
- No co ty nie powiesz... Zawsze myślałam ze nie możecie bez siebie żyć. Niedzielę masz wolną, a potem czwartek.... i może piątek... - mówiąc o czwartku opuściła wzrok na Dracona. Tego dnia przypadał nów, a co z tym idzie początek ich pracy nad eliksirem. Blisko sześć godzin wytężonej pracy ręka w rękę. Ten etap nie był tak bardzo niebezpieczny, co następny przypadający podczas pełni, ale Hermionę niepokoiło coś innego. Sposób w jaki mieli pracować i wydarzenia dzisiejszego dnia podczas lekcji z Davidem.
- Chcesz zrezygnować? - Malfoy wychwycił niepewność w jej oczach. - Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości ...
- Nie Draco, nie chcę ... - przerwała mu szybko i odwróciła wzrok. Trochę zbyt szybko i nienaturalnie zmieniła temat. - Chyba powinniśmy się zbierać, rusz zwłoki Malfoy.
- Jeszcze pięć minut... albo może małe wagary Granger? - próbował negocjować, ale widząc karcący wzrok dziewczyny niechętnie usiadł. Zdecydowanie wolałby cały wieczór spędzić leżąc na kolanach ukochanej, niż snuć się po korytarzach zamku. - Nie masz litości zołzo.
- A kiedyś miałam? - wzruszyła tylko ramionami - Najchętniej poszłabym do łóżka, ale mus to mus.
Zanim weszli do kominka Draco dostał jeszcze po głowie za komentarz, że on jest zdecydowanie za byleby we dwoje, i że Diabeł chętnie weźmie za nich dyżur.
Patrol był wyjątkowo spokojny jak na piątkowy wieczór. Gdyby bardziej się temu przyjrzeć, ich patrole właśnie takie były od pierwszego, podczas którego odjęli prawie dwieście punktów, a ponad dwadzieścia osób wylądowało następnego dnia na dywaniku u Dyrektorki. Od tamtej pory zyskali przydomek Naczelnej-Pary-Hogwartu-Której-Nie-Warto-Wchodzić-W-Drogę i wręcz nudne patrole. Uczniowie pilnowali rozkładu ich grafiku bardziej niż planu swoich lekcji. Taki obrót rzeczy wcale im nie przeszkadzał, zazwyczaj już po dwóch godzinach mieli za sobą przykry obowiązek.
Tego wieczoru zaczęli od lochów. Dla własnej wygody przenieśli się kominkiem do salonu Ślizgonów, gdzie pożegnali się z Blaisem i podążali w górę aż do swojego dormitorium, by później przenieść się kominkiem, do którejś z wież na siódmym piętrze ( Gryfonów lub Krukonów) i kontynuować wędrówkę w dół. Jako że dormitorium Prefektów Naczelnych usytuowane było na trzecim piętrze, czyli mniej więcej w połowie trasy jaką mieli do pokonania, robili sobie zazwyczaj chwilę przerwy przed kolejnym etapem. Przed planowaną przerwą zostały im tylko dwa boczne korytarze do sprawdzenia. Jednak ten patrol niestety nie miał do końca przebiegać w niezakłócony sposób.
Hermiona od dłuższego już czasu miała niejasne odczucie czyjejś obecności. Nie do końca wiedziała skąd to się wzięło, ale już dwa dni wcześniej zauważyła że jej zmysły stały się wrażliwsze. Intensywniej odczuwała smak i zapachy, jeśli skoncentrowała się dostatecznie mocno na danej osobie, to nawet w największym zgiełku potrafiła wyłowić jej słowa, a przy dotyku miała wrażenie, że w jej skórze przybyło zakończeń nerwowych. Teraz, od drugiego piętra podświadomie czuła że nie są sami. Bacznie obserwowała otoczenie, szukając jakiś zmian, zafalowań powietrza charakterystycznych przy zaklęciu kameleona lub innych oznak obecności intruza. Czasem zwalniała pozwalając swojemu partnerowi wyprzedzić się i wsłuchiwała w ciszę, tak jak w chwili gdy wychodzili z bocznego korytarza. Draco był kilka metrów przed nią, gdy do jej uszu dobiegł ledwie słyszalny szmer, jakby ktoś otarł się o stojącą w załamaniu ściany zbroję. Zrobiła jeszcze dwa kroki i poczuła znajomy zapach duszącej wody kolońskiej, który kojarzył jej się tylko z jedną osobą.
Nie patrząc nawet w stronę nieproszonego gościa, rzuciła niewerbalnie zaklęcie, które wprost przykleiło delikwenta do podłogi. Dopiero wtedy odwróciła na chwilę w jego kierunku wzrok i podeszła bliżej. Najsłodszym głosem na jaki mogła się zdobyć zwróciła się do Dracona.
- Kotku? -Malfoy w jednej chwili odwrócił się zaskoczony. Na taką zalotną zaczepkę nie mógł nie odpowiedzieć. Zbliżając się do Hermiony seksownie wymruczał.
- Kotku?
- Mhmmm, mam dla ciebie prezent - Gryfonka wyciągnęła rękę i zdecydowanym ruchem ściągnęła pelerynę niewidkę z Ronalda Weasley'a. - I jak ci się podoba?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam Twojego Malfoya! Zakochany Draco jest uroczy. Podoba mi się jego zachowanie wobec Hermiony.
OdpowiedzUsuńHermiona i jej moc pewnie niedługo będzie lepsza od Dumbledore'a :D
Tak myślałam, że Ron nie odpuści! Fajnie go Hermiona zdemaskowała :)
Czekam na kolejne rozdziały ;)
Życzę weny i czasu na pisanie!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Uchylę troszkę rąbka, tajemnicy...i tak pewnie oprócz Ciebie, Ivy i mojej psiapisóły która ma zakaz zabierana głosu,nikt tego nie czyta,więc co mi tam... to dopiero początek zabawy z Ronem, Musiałam rozwalić tą scenę z Weasley'em, bo wyszedłby mi super tasiemiec...
Usuńdzięki kochana i pozdrawiam cieplutko A....
No jeśli już o mnie mowa, to wypada mi zabrać głos (bój się zatem) :D Nie wiem czemu otrzymujesz tak mało komentarzy, skoro Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie przyszło mi czytać. Nie czuj się niedowartościowana, jestem pewna że już wkrótce się to zmieni. Na pocieszenie dodam, że mnie się tak łatwo nie pozbędziesz...no dobra nie bd kopać leżącego :D Tak właśnie dzisiaj siedziałam Sb i zastanawiałam dlaczego nikt nie dodaje żadnego rozdziału... Już miałam poddać się depresji, kiedy zobaczyłam że Ty jedna się zlitowałaś :D Jeśli chodzi o sam rozdział... Co mam więcej powiedzieć? Kocham to opowiadanie!!! Masz świetny styl pisania, że czyta się to z przyjemnością, a zakochany Draco to istna wisienka na torcie. Gdy opisujesz jak cieszy sie z każdego, nawet najmniejszego dotyku Hermiony to mam ochotę rozpłynąć się ze szczęścia :D ehhh rozmarzyłam się. Nie zrażaj się kochana tylko dodawaj szybko kolejny rozdział :D czekam z niecierpliwością i dziękuję za dawkę szczęścia na dzisiejszy wieczór :D pozdrawiam cieplutko i jeśli możesz, to zdradź mi kiedy dodasz kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńIva Nerda
To nie tak że czuję się niedowartościowana, czy cierpię z powodu braku poklasku:) Kto ma się wypowiedzieć ten się wypowie i już. Choć piszę od szczeniaka (w papierowej formie)i choć jest to pierwsze opowiadanie ff to sama nieźle się przy nim bawię.Ale jest też niezłym wyzwaniem dla wyobraźni. A szybciutko to Ty dodawaj rozdział, bo się nieco ociągasz :D I zrobiło się towarzystwo wzajemnej adoracji hahaha... Postaram się zachować częstotliwość 3-4 rozdziałów miesięcznie,także powinny pojawiać się co 7 - 10 dni. Wiem że to niezbyt często,ale na więcej mi niestety nie pozwala praca :( No to nakarmiłaś mnie optymizmem ha.... dziękuję i pozdrawiam A.....
UsuńPs. A tak swoją drogą prowadzimy tu niezłą korespondencję :)))))
Tak wiem , że się ociągam z rozdziałem i niestety z powodu chronicznego braku czasu wszyscy, którzy czytają moje opowiadanie (czyli garstka zapaleńców) bd musieli jeszcze poczekać. No , ale Twoja szybkość w pisaniu naprawdę powala, więc nie zwlekaj tylko pisz, pisz, pisz :P A co do korespondencji... Co nam szkodzi, niech czytają :P
UsuńTaki mały bonus do opowiadania... a co:)))
UsuńMasakra jak mnie tu dawno nie było :( Ale szkoła itd. Nadrobilam zaległości w mega szybkim tempie i muszę przyznać, że pod moją nieobecność sporo się podzialo. Relacja która wytworzyła się między Draco a Hermioną ❤❤❤ ogólnie bomba! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a teraz obiecuje że będę stałym bywalcem na twoim blogu ;P widzę że wena dopisuje, ale nie zaszkodzi trzymać za nią kciuki ;) pozdrawiająca i niecierpliwie czekająca~ Abey ❤
OdpowiedzUsuńWitam, witam. :) Czasem czas jest okrutny i nas nie rozpieszcza. Ale uwierz że są gorsze rzeczy na świecie niż szkoła, ech chętnie bym tam wróciła hehehe.. Na brak weny raczej nie narzekam,choć przede mną kilka trudnych rozdziałów, ale dam radę:) Diękuję że jesteś:) pozdrawiam A.....
UsuńKotku! :)
OdpowiedzUsuńKolejny fantastyczny rozdzial. Podoba mi się absolutnie wszystko.