środa, 6 kwietnia 2016

# 27 #


               Nieocenionej Niestabilnej Emocjonalnie Psychofance - Iva for You
            Asieńko - za to trucie na privie i poganianie i Twoją pogodę ducha mimo chmur na niebie... wiesz co mam na myśli :)


Może trochę krótszy niż poprzedni, ale za to szybciej... i ważna informacja, rozdział może nie zawiera ostrych scen, ale bez wątpienia ma zabarwienie erotyczne, więc czytacie na własną odpowiedzialność.... 
Miłej lekturki, a w zamian możecie skorobnąć pod spodem co tam wam tylko przyjdzie do głowy...   




             - Moi drodzy - wzmocniony zaklęciem głos profesor McGonagall z ledwością przebijał się przez szum szeptów i komentarzy wypełniających Wielką Salę - chciałabym przedstawić wam Mistrza Gregoriusa. Przy okazji swoich osobistych spraw postanowił przyjrzeć się waszym umiejętnością w dziedzinie eliksirów, a kto wie,  może nawet wybierze potencjalnych uczniów do odbycia stażu u siebie. Niezależnie od tego w której jesteście klasie, wszyscy będziecie mieli szansę. Ufam, że pokażecie się z jak najlepszej strony, zarówno dotyczącej waszej wiedzy i umiejętności, jak również zachowania godnego uczniów Hogwartu. 
             Rozległy się brawa, ale wzrok większości uczniów wcale nie był zwrócony w kierunku stołu nauczycielskiego. Gro spojrzeń spoczywało na osobie Hermiony Granger, a w ponownie narastających szeptach królowało pytanie, czemu ten czarodziej bił pokłony przed Gryfonką i czemu nazywał ją Panią. 
             - I jeszcze jedna sprawa moi drodzy. wiem ze w tradycji szkoły od zarania jej powstania istnieje ścisła tradycja domów. Ale postanowiłam,że możemy nieco nagiąć jej sztywne zasady. Od teraz spożywanie posiłków nie będzie obwarowane ścisłą przynależnością domową. Wiem że wielu z Was ma przyjaciół lub sympatie w innych domach niż swój własny, wiem również ze wspólne spożywanie posiłków z osobami bliskimi naszemu sercu jest niezwykle ważne dla budowania i umacniania więzi między ludźmi. Dlatego tylko podczas oficjalnych uroczystości będzie obowiązywał ścisły podział według domów. A teraz smacznego.
            
            Teraz już totalnie wszystkie spojrzenia skierowały się na gryfoński stół i siedzących przy nim dwóch Ślizgonów.
Hermiona wzruszyła tylko ramionami.
            - No co, musiała coś zrobić... inaczej musiałaby was ukarać za naruszenie regulaminu. 
            - Nie rozumiem jednego, czemu postawiła cię w takiej krępującej sytuacji. To tak, jakby ogłosiła całemu światu.....
            - Nie mam pojęcia Harry, ale pewnie niedługo się dowiem, a może David będzie coś wiedział - westchnęła. - Ja ostatnio rozumiem coraz mniej....
             - Herm,  a co mamy mówić jak będą pytać? Bo że będą to więcej niż pewne.
             - Nie wiem Ginny, chyba najlepiej jak będziecie utrzymywać ze nie macie o niczym pojęcia, a ja odmówiłam wam na razie jakichkolwiek wyjaśnień, co z resztą niezbyt odbiega od prawdy. Słuchajcie, przepraszam, ale za chwilę rozpadnę się pod tymi wszystkimi spojrzeniami które wypalają mi plecy. Draco jak chcesz skończyć tu kolację, to niech ktoś cię później odprowadzi, ja wolałabym chociaż na razie uciec przed pytaniami. Zjem w pokoju - podniosła się i skierowała do drzwi. Draco bez słowa podążył za nią. Pospiesznie wyszli odprowadzani ciekawskimi spojrzeniami.
          Przez całą drogę do  dormitorium nie zamienili nawet jednego słowa. w milczeniu został odesłany do swojego pokoju. Wiedział ze Hermiona potrzebuje chwili samotności, żeby sobie to wszystko poukładać, ale coś go niepokoiło w jej postawie. Była nienaturalnie cicha, a to w żadnym stopniu  nie pasowało do Hermiony.Uważał że nie powinna być sama w chwilach zdenerwowania i wzburzenia. Wszystkie dotychczasowe  napady magii występowały właśnie wtedy gdy nie panowała nad emocjami. Mogła udawać że wszystko jest w porządku, ale on doskonale wiedział że to gra, bardzo nieudolna gra. Widział ile ją kosztowało bycie na świeczniku, wtedy gdy zaczęli udawać parę. Poznał ją na tyle, że doskonale zdawał sobie sprawę jak dużo ją to kosztowało. Była silna, ale każdy ma przecież swoją granicę. Obawiał się ze Hermiona jest bardzo blisko własnej i zbliża się jakiś paskudny kryzys. Jakkolwiek by to nie brzmiało jej spokój i nagłe zamknięcie się w sobie nie dawało spokoju jemu.
            Przez około godzinę kręcił się po swojej sypialni niczym hipogryf z rozstrojem żołądka. Przez chwilę usiłował pisać esej na numerologię, szybko jednak zrezygnował. Nie mógł skoncentrować się na niczym innym niż wsłuchiwaniu się w ciszę i koncentrowaniu na tym, czy z sąsiedniej sypialni nie dochodzą żadne niepokojące dźwięki. W końcu się poddał. Delikatnie zapukał w ukryte drzwi, w odpowiedzi usłyszał tylko ciszę. Wszedł nieproszony... Leżała w poprzek łóżka zwinięta niczym małe lwiatko z burzą rozpuszczonych już włosów.
            - Granger? Śpisz? - zapytał szeptem. W odpowiedzi otrzymał ciche westchnienie. Dopiero gdy podszedł bliżej zobaczył że delikatnie drży. Nie było w tym nic dziwnego. Pokój był wychłodzony, w kominku nie było nawet śladu ognia, a dziewczyna leżała jedynie w cienkim, satynowym szlafroczku niczym nie okryta. Nie spała, ale też nie odpowiedziała.
            - Hermiono.... - przysiadł na brzegu łóżka  i delikatnie pogłaskał po dłoni. Była lodowata.
            - Nie mogę wyłączyć myśli... nie chcę ich teraz, a one mnie bombardują, a ja nie mogę się ich pozbyć....
              Bez większego zastanowienia wziął ją na ręce i zaniósł do swojej nagrzanej sypialni. Posadził na kanapie przed kominkiem i rzucił czar ogrzewający. Wyjął z szafki butelkę czerwonego wina i nalał dwie lampki i wrócił do dziewczyny. 
            - Wypij - tonu jakim to powiedział nie dało się zignorować. Podniosła głowę i przyjęła kieliszek.
            - Chcesz mnie upić?
            - Tak, upić i wykorzystać - zaśmiał się cierpko i przewrócił oczami. - Gdybym chciał cię upić, dostałabyś ognistej, a wykorzystać cię nie mogę bo wtedy nie zrobimy tego cholernego eliksiru. Musisz się rozgrzać i rozluźnić. To był trudny dzień...
            - Trudny... - wypiła pół kieliszka, zupełnie nie zwracając uwagi na smak. - A będzie tylko gorzej...
           Draco jeszcze raz wziął różdżkę, zamienił dywan leżący przed kominkiem w wielkie puszyste coś, przywołał poduszki z łóżka i wyczarował duży, wełniany pled. Poczekał, aż Hermiona wypije resztę wina, odebrał kieliszek i pociągnął na posłanie przed kominkiem.
          - Malfoy? Cco ty robisz? -  Hermiona nagle przebudziła się z otępienia w którym się znajdowała.
          - Nie pozwalam ci się rozpaść - ułożył się za plecami Hermiony w pozycji półleżącej, jedna ręką podpierając głowę, a drugą przyciągając ją do siebie - teraz gadaj co cię męczy. 
            Milczenie, to było wszystko co usłyszał. Wciągnął głośno powietrze i mocniej przywarł do jej pleców. 
            - To inaczej... wsłuchaj się we mnie... w mój oddech... tak jak wtedy i nie musisz nic mówić jeśli nie chcesz - szeptał jej wprost do ucha.
            Przez kilka minut w milczeniu wpatrywali się w ogień zanim Draco ponownie się odezwał.
          - Wiesz... lubię ogień... Zawsze działał na mnie wyciszająco. Jak byłem młodszy, czasem z mamą leżeliśmy tak przed kominkiem. Najczęściej wtedy gdy... - zawiesił się na chwilę - jak mój ojciec przesadził w tresowaniu mnie. Czasem rozmawialiśmy... i wtedy wyrzucałem z siebie wszystkie złe emocje, zupełnie tak jakbym wrzucał je w ogień i obracał w proch...  - powolnym ruchem przeniósł rękę z jej talii na ramię i zaczął delikatnie je masować na całej długości. 
           - Boję się... Boję się używać magii, boję się że niechcący zrobię komuś krzywdę na zaklęciach albo na obronie. Ten Expelliarmus dzisiaj... celowałam w Perkinsa, a prawie zabiłam wszystkich trzech... Nie chcę tej mocy, przeraża mnie... 
            - Granger, na litość Merlina, jesteś Gryfonką czy nie? Gdzie ta sławetna odwaga? 
            - Nie wróciła z wakacji?...
            - Niszczysz mój światopogląd... Przyjechał ten cały Gregorius tak? I na pewno nie pojawił się tu dla mnie czy Pottera....
            - To mnie pocieszyłeś.... wiesz jak się czułam?...
            - Przesadzasz. Też nie rozumiem czemu McGonagall pozwoliła na taki rozwój wypadków, ale i tak wcześniej czy później wszyscy by się dowiedzieli. I wtedy czułabyś się równie zażenowana co teraz. 
             - Może... ale wolałabym później albo wcale... A teraz znowu jesteśmy na świeczniku....
             - A czy nie o to chodziło?
             - Trochę... nie wiem... gubię się w tym wszystkim....
             - Czasem musi być gorzej, żeby mogło być lepiej -Hermiona dość gwałtownie odwróciła się na plecy i odszukała wzrok Dracona.
             - Jak ty sobie radzisz z emocjami? Jakim sposobem jesteś taki opanowany? W Trzech Miotłach... przez moment poczułam jak się spiąłeś, a chwilę później... byłeś taki wyprany ze wszystkich emocji, spokojny...
              - Przypadłość czysto-krwistych, trenują nas od kołyski. Okazywanie uczuć jest faux-pas, a często uważane za największą słabość - wzrok Draco zsunął się na medalion z którym nie rozstawała się od urodzin. - Twoja moc jest teraz jak ogień który wymknął się spod kontroli. Wydaje się szaleć i niszczyć wszystko co napotka. Ale ogień, jeśli go okiełznasz jest pożyteczny i dobry. Znajdziemy sposób by nad nim zapanować. Znajdziemy tę kroplę wody która go zrównoważy - podniósł medalion nad jej twarz by pokazać o co mu chodzi.
             - Znajdziemy? Pretendujesz do roli strażaka?
             - Może... chociaż wolałbym cię rozpalać niż gasić - ich usta dzieliły już tylko milimetry, a Hermiona tonęła w szarych tęczówkach jego oczu, błyszczących teraz srebrem z odbijającym się blaskiem płomieni z kominka. Wydawały się płonąć żywym ogniem. 
            Drgnęła, gdy poczuła delikatne muśnięcie palców na policzku, ale nie potrafiła zerwać kontaktu wzrokowego. Dotyk Draco i jego oddech  owiewający jej usta obezwładniał ją powodując coraz większe napięcie w oczekiwaniu na kolejny ruch chłopaka. Do tej pory wszystkie pocałunki inicjowane były właściwie przez nią, albo bezpośrednio albo z jej niemym przyzwoleniem. Draco zawsze zostawiał jej możliwość wycofania się, nigdy nie naciskał, nigdy nie wymuszał jak to często zdarzało się Ronowi. Ślizgon zgodnie ze złożoną obietnicą brał tylko to, na co mu pozwalała. Teraz wystarczyło tylko lekko unieść głowę by napotkać jego usta i pozwolić się ponieść rozkoszy jaką dawały, rozkoszy na którą miała nieodpartą ochotę. Ale nie była w stanie się ruszyć pod hipnotyzującym wręcz spojrzeniem.
   Skupiła się na dotyku. Draco leniwym ruchem gładził jej policzek, by płynnie przejść do obrysowania konturu szczęki, chwilkę zatrzymał się na brodzie, by kontynuować poprzez muśnięcie ust i nos aż do jego nasady. Kiedy palce chłopaka przesunęły się po linii brwi, przymknęła oczy poddając się pieszczocie. Wtuliła policzek w zagłębienie jego dłoni, ale to go nie powstrzymało. Kciukiem błądził wokół jej ucha, najpierw je obrysowując, później sięgając dalej, aż po linie włosów. Westchnęła, gdy natrafił na wrażliwy punkt, a gdy ponowił ten ruch przez jej ciało przebiegł delikatny dreszcz.
 Chwilę później już całą dłoń zanurzył w jej włosach i delikatnie masował skórę głowy. Zamruczała jak zadowolony kociak.  Ten rozkoszny dźwięk, który wydobył się z jej ust przeważył szalę.
          - Spójrz  na mnie lwico - szepnął tuż przy jej ustach. Powoli podniosła powieki. Na krótką chwilę brąz zatonął w płynnym srebrze. - Jesteś piękna...- Usta Dracona delikatnie opadły na jej wargi. Z gardła wyrwał mu się pomruk zadowolenia gdy wsunęła dłoń w jego włosy i zaczęła oddawać pocałunek.Rozchyliła delikatnie usta pozwalając ich językom spotkać się i podjąć namiętny taniec. Jęknęła gdy oderwał się od niej by zaczerpnąć tchu, jednak zamruczała zadowolona, kiedy jego usta i język zaczęły podążać drogą, którą wcześniej przebyły palce. Nie mogła opanować drżenia, kiedy dotarł do wrażliwego punktu tuż za jej uchem, ani gdy zamknął miękkie wargi na płatku jej ucha ssąc go i delikatnie drażniąc językiem. Każdy nerw ciała Hermiony wołał o więcej. Nie protestowała kiedy pocałunki zsunęły się na szyję, a ręka powędrowała do paska szlafroka by go rozwiązać i odsłonić ramiona. Powrócił do ust i ponownie zatonęli w słodkiej przyjemności smakowania siebie na wzajem. 
Nie przerywając pocałunku podciągnął ich do pozycji siedzącej by pozbyć się tej cienkiej satynowej przeszkody, która broniła mu dostępu do jej miękkiego ciała. 
Kąciki ust podniosły  mu się z zadowoleniem gdy zobaczył co do tej pory ukryte było pod spodem. Teraz mógł powiedzieć że niektóre sny się spełniają. Hermiona  miała na sobie swój prezent urodzinowy od Ginny. Nareszcie mógł na własne oczy zobaczyć to, co ostatnimi czasy pojawiało się w jego marzeniach sennych i musiał przyznać że jawa o niebo bije jego wyobrażenia. Wpatrywał się w nią jak  urzeczony nie mogąc oderwać wzroku od lekko błyszczącej tkaniny opinającej kształtne piersi. Uciekła wzrokiem w bok, nieco zawstydzona jego głodnym spojrzeniem. Był pierwszym mężczyzną któremu pozwoliła zajść tak daleko, pierwszym któremu chciała na to pozwolić, ale mimo to czuła się trochę nieswojo. Draco dostrzegł jej zmieszanie. Ujął w ręce jej twarz i zmusił by na niego spojrzała.
          - Nie wstydź się... jesteś piękna - szepnął i umieścił usta w zagłębieniu jej szyi.
          - Draco... yyy jeszcze nigdy, nikt.... nikomu... eee - to była jedna z tych nielicznych sytuacji, kiedy Hermiona nie potrafiła złożyć słów w pełne zdanie.
          - Tym bardziej jestem zaszczycony... - mruczał, oddzielając słowa drobnymi pocałunkami. - Pozwól mi pokazać jak bardzo ....
           Jego dłonie wędrowały po jej odkrytych ramionach i plecach. Odkrywał przez delikatny materiał każdy zakamarek, każdą krzywiznę jej ciała , zaś usta nie zaprzestały swej wędrówki po nie okrytych już niczym ramionach i dekolcie. Językiem kreślił niemal niezauważalny szlak tuż nad materiałem koszulki i wzdłuż ramiączka, by zsunąć je zębami z jej ramienia.Prawie dostał palpitacji serca i warknął zmysłowo w momencie jak jej małe dłonie nieśmiało wsunęły się pod jego koszulkę i powoli wędrowały po jego plecach. Odszukał ponownie jej usta i wpił się w nie żarliwym pocałunkiem, przerwanym na moment w którym szybko pozbył się koszulki. Popchnął ją na poduszki i napawał  widokiem, pozwalając dłoniom Hermiony błądzić po jego torsie. Pochylił się nad dziewczyną , opierając ręce po obu stronach jej głowy. Zastanawiał się  właśnie nad kolejnym krokiem w ich małej grze, gdy rozległo się pukanie do drzwi, chociaż nazwanie dzięków dochodzących od wejścia pukaniem  było totalnym niedomówieniem. To było walenie godne Graupa.
         - Jeśli to McGonagall to przysięgam że ją przeklnę - warczał pod nosem niechętnie wciągając koszulkę i przeklinając się w myślach za to, że nie rzucił wyciszającego czaru. Z żalem patrzył jak Hermiona pospiesznie zakłada szlafrok i umyka do swojego pokoju. Szybko przywrócił pokój do poprzedniego stanu, co wydawało się nieco dziwnym posunięciem, wszak nikt poza nim i Hermioną nie mógł do niego wejść. Nikt poza dyrektorką...  Otworzył z  rozmachem i wściekłością wymalowaną na twarzy.  ~ No nie, zabije gnoja ~ przemknęło mu przez myśl, gdy zobaczył natrętnego intruza.
         - Potter - warknął. - Lepiej żebyś miał dobry powód do wyrwania mnie z łóżka.
        - Szukam Hermiony, a właściwie to was - wydukał zasapany.
        - Hermiona śpi - skłamał gładko. - I co jest takiego pilnego, co nie mogło poczekać do rana?
        - Viviane Lavelle... Mówi ci coś to nazwisko? - Draco poczuł jak wszystkie, nawet te najdrobniejsze włosy, stają mu dęba, a przez całą długość kręgosłupa przebiega lodowaty dreszcz.
         - Poczekaj  w salonie, albo idź po Davida. Obudzę Hermionę....  


                                                       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                                                  


            Czarna wrona, nieco większa niż inne przedstawicielki tego gatunku przysiadła na gałęzi rozłożystego dębu i bacznie rozejrzała się dokoła. Nie zauważywszy niczego niepokojącego sfrunęła na ziemię i przeistoczyła się w niewysoką młodą ciemnowłosą kobietę. Ruszyła przed siebie.
Po kilkudziesięciu metrach jej oczom ukazał się niewielki, dość zaniedbany drewniany dworek. Weszła do środka. Pewnym krokiem minęła salon i skierowała się na piętro. Bezszelestnie wślizgnęła się przez  jedyne drzwi, spod których wypływał nikły odblask światła. Przez moment przyglądała się mężczyźnie drzemiącemu w fotelu przy kominku. Na niewielkim stoliku, przy którym w czasach świetności tego dworku zazwyczaj podawano kawę, stała samotnie opróżniona do połowy butelka jakiegoś mugolskiego alkoholu. Pokręciła z politowaniem głową.
            - Nie powinno cię tu być Viv - dobiegł do niej zimny głos mężczyzny - to niezbyt mądre opuszczać szkołę.
            - Nie cieszysz się z wizyty kochanie? Widzę że samotność ci doskwiera - wskazała na butelkę - więc powinieneś się cieszyć z małej odmiany. 
            Podeszła do mężczyzny i usiadła na jego kolanach.
            - Wiesz że nie mam twojej cierpliwości Lucjuszu. Tęskniłam, to już dwa tygodnie.
            - I to jedyny powód dla którego chcesz wszystko rozwalić? Wytrzymywałaś dłużej  - zjadliwy ton był jak syk szykującego się do ataku węża, jednak ręka zanurzająca się pod szatę i brutalnie ugniatająca pierś kobiety, mówiła że ten ton, to tylko gra pozorów. - Wiec co cię sprowadza poza twoją żądzą moja droga?
            - Zgarnęli Perkinsa i tych dwóch idiotów których ciągał wszędzie za sobą. - Malfoy zastygł w bezruchu.
            - Skąd to wiesz? - syknął.
            - Pół Hogsmeade widziało na własne oczy jak szlama twojego syna powaliła ich jednym zaklęciem....
            - Hogsmeade? A co oni tam u diabła robili...
            - Jak to co? Nie wysłałeś ich po syna marnotrawnego?
            - Czy ty masz mnie za idiotę? Do Hogsmeade?  - jego ręka była coraz bardziej brutalna, aż kobieta syknęła z bólu.
            - Jak dużo wiedzą? 
            - Na szczęście niewiele, a co w Hogwarcie?
            - Weasley to kretyn, na niewiele się przyda, Potter  Zabini i szlama  nie odstępują gówniarza. Ale najbardziej niepokoi mnie ta gryfońska suka. Jest potężna, nie będzie tak łatwo jak przypuszczałeś...
            - To dziecko? Wiem na co ją stać... - warknął wypuszczając spomiędzy zębów sutek kobiety.
            - Chyba jednak nie kochany, jednym expelliarmusem powaliła trzech facetów...  
            - Trzech kretynów... 
            - Czemu tak ci zależy na tym małym, podłym zdrajcy? Czemu go po prostu nie wydziedziczysz?
            - Niby jak kretynko. Jestem poszukiwany, nie mogę od tak po prostu iść do prawnika... o tak... - z jego ust wyrwał się potężny jęk, kiedy dłoń kobiety wsunęła się w spodnie i zacisnęła na pobudzonej już męskości. 
            Powód jaki podał był jedynie wymówką. Nie mógł bowiem wyjawić jej prawdziwej przyczyny odzyskania Dracona, poza tą oczywistą, czyli zemstą za zdradę i ucieczkę z matką. Prawda była niestety okrutna. Lucjusz Malfoy za kilka miesięcy miał stać się dziadem pospolitym, biedniejszym niż Weasley’owie, z których drwił przez całe życie. Gdy chłopak skończy dziewiętnaście lat cały majątek gromadzony przez pokolenia przejdzie w jego ręce. Wszystko czym kiedykolwiek się szczycił i co stawiało go na piedestale będzie należało do tego małego gnojka. Tak zadecydował jego ojciec, Abraxas Malfoy, pomijając go w testamencie zapisując wszystko wnukowi, a jemu powierzając jedynie zarząd do czasu osiągnięcia przez gówniarza odpowiedniego wieku. Miał wypłacaną roczną pensję i mógł dowolnie korzystać z nieruchomości rodowych, jednak już niedługo nie będzie nigdzie mógł postawić nawet jednego palca od nogi bez zgody tego małego ignoranta.Był jeszcze spadek i posag Narcyzy, ale teraz nawet od niego został odcięty. Jego żona złożyła wniosek o rozwiązanie małżeństwa i zapewne już otrzymała rozwód. Jako że był przestępcą, wszystko co wniosła do małżeństwa po rozwodzie wracało do niej. To co udało mu się ulokować w mniejszych lub większych interesach częściowo zagarnął Voldemort, a resztę skonfiskowało Ministerstwo.Jego dodatkowe konto u Gringota również zablokowali.  Pozostała mu jedynie ta rudera, którą kupił kiedyś na nazwisko kochanki i kilka tysięcy galeonów które tu ukrył. Poza tym był w czarnej dupie. A Viviane, choć była jego kochanką od blisko dziesięciu lat, nie zawaha się zostawić go jak psa, gdy tylko odkryje  że jest bankrutem. Kochała pieniądze i władzę jaką miał. I ostry seks. Była tak inna od jego delikatnej i przewrażliwionej żony. Z wściekłości zatopił zęby w jej piersi, nie zważając na ból jaki jej sprawia. Nie mógł stracić również jej, dlatego tak bardzo potrzebował Dracona po swojej stronie.
        - Lucjuszu! - krzyknęła i odepchnęła go ze złością. Spojrzał na nią wściekły. Nigdy nie był delikatny wobec żadnej kobiety. Brał co chciał i jak chciał, więc nie rozumiał jej reakcji. Wrócił do beznamiętnego ugniatania jej kobiecych atrybutów.
         - Jest jeszcze jedna sprawa... Kim jest Gregorius?
         - Gregorius? O ile się nie mylę to Mistrz Eliksirów, chyba Grek albo Hiszpan, a czemu pytasz? 
         - Jest w szkole i tytułuje szlame panią. Z resztą ten grecki bóg seksu  tak samo... w ogóle wszyscy się przed nią płaszczą, a twój syn lata za nią z wywieszonym jęzorem. 
         - Ciekawe...  Obserwuj ją, może się przydać... a nawet jeśli nie to ten bękart Derwent chętnie się nią zajmie...
         - Jak możesz nazywać swojego syna bękartem.... 
         - Ja wszystko mogę, a jego matka była głupią zdzirą... - zapomniał jedynie dodać, że właśnie za zgwałcenie mugolki i zrobienie jej dziecka gdy był jeszcze w szkole został praktycznie wydziedziczony. Nikt miał nie wiedzieć o tym bachorze, on sam nie miał pojęcia jakim cudem dzieciak znalazł się w czarodziejskiej rodzinie Derwentów i kto mu powiedział, że jest jego synem. Rok temu pojawił się znikąd i zaczął go szantażować. Obiecał mu tą brudną mugolaczkę by mieć na jakiś czas spokój. Był przydatny w Mungu i prawie udało mu się pozbyć Narcyzy. Prawie. Teraz był kością w gardle, ale mógł się jeszcze przydać. Tak... szlama była kluczem....
          - Sypialnia kobieto, rusz swój tyłek... robi się późno a ty musisz wracać...
          -  Długo jeszcze Lucjuszu? Mam dosyć tej szopki...  a i muszę odwiedzić naszą słodką blondyneczkę... kończą mi się włosy...
          - Najpierw cię przelecę... skoro już tu jesteś. 



24 komentarze:

  1. To się nazywa rozdział! Świetny kontrast pomiędzy przytulną sypialnią Draco, a zimnym dworem Lucjusza. No i Lucjusz - bankrut, już się nie mogę doczekać :)
    Viviane wydaje się być czystym złem.
    Potrójne lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci co mówią, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, w tym przypadku są niestety w błędzie. Viviane ... cóż takie mniej popiepszone wcielenie Belli. Lucek niech zobaczy jak to jest, gdy brakuje do pierwszego :)
      Potrójne dziękuję

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny, ta atmosfera, która wytwarza się pomiędzy Draco a Hermioną jest bajeczna. To w jaki sposób opisalas ich "chwilę sam na sam " urzekło mnie dogłębnie, czytając to prawie się rozkleilam ;) Jestem ciekawa jak potoczysz akcje w następnych rozdziałach. Bynajmniej czekam na następne i życzę weny.
    Pozdrawiam~ Abey ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję goraco i proszę nie rozklejaj sie, bo kto mnie wtedy bedzie czytał? A akcja cóż... troche sie jeszcze wydarzy... i dobrego i złego Pracuję nad tym :)
      Pozdrowionka A....

      Usuń
  3. Hej haj hello :D
    Na wstępie mojej wypowiedzi... Nie to oklepane, a Ty zdecydowanie zasługujesz na więcej! Dlatego też z całego wielkiego i uradowanego serducha emocjonalnej pięciolatki, a właśnie tak się teraz czuję, mam zamiar podziękować Ci, dobra kobieto za wspaniałą dedykację!!! :D Tak! Tak! Tak! ( Jeśli nadal masz wątpliwości co teraz robię, to właśnie tańczę kankana! Chociaż może dobrze, że tego nie widzisz... To widok tylko dla ludzi o mocnych nerwach... ) Mam ochotę Cię wyściskać i podrzucać do skutku pod sam sufit!!! Jedynym problemem jest chyba fakt, że mieszkasz na drugim końcu Polski no i to, że zapewne bym Cię nie zdołała złapać :/ Ograniczę się zatem do kolejnego podziękowania, którym nota bene zakończę swoją kolejną kompromitację i pozwolę wyjść cało Twojej psychice. ( banan cały czas widnieje na mojej facjacie :D )
    No i teraz, moim starym zwyczajem powinnam przejść do opisywania Twojego nowego rozdziału i bycia wierną swoim postanowieniom, w których absolutnie i nieodwołalnie nie bd komplementować Dracona. Powinnam chłodnym okiem i z nieodgadnionym wyrazem twarzy wyrazić swój stosunek (tak, biorąc pod uwagę treść rozdziału, to słowo jest absolutnie konieczne :P) do napisanej przez Cb notki... Ale nie mogę!!! Szlak trafił moje postanowienie już w chwili, w której Dracze wziął na ręce Hermionę! Merlinie! Za jakie grzechy skazalas na porażkę moją silną wolę, która jako jedyna nie pozwoliła mi stać się jego największą psychofanką jaka kiedykolwiek stąpała po tym łespadole (jak to zwykł mówić mój sąsiad :P )
    No i właśnie w tym momencie dostałam olśnienia! Nie bez powodu zadedykowałaś mi ten rozdział! Wiedziałaś że się przy nim rozpłynę! (metaforycznie oczywiście, nie miej kudłatych myśli :P) Tak czy inaczej nie zdziwi Cię chyba fakt, że moim zdaniem to absolutnie Twój najlepszy rozdział! I wcale nie chodzi tu o Draco! Nic a nic! (tiaa, jasne) Scena w jego sypialni... Cud miód malina! Miałam ochotę zabić Pottera za to że im przerwał! No ale nie można mieć w życiu wszystkiego :P
    Widzę też że nie próżnowałaś i zaczęłaś powoli rozwiązywać przed nami wszystkie zagadki i tajemnice (tradycyjny już big plus for U ) Scena z Luckiem to mistrzostwo! Nigdy nikomu źle nie życzę ale specjalnie dla niego zrobię wyjątek! Dobrze mu tak! Niech jego majątek popłynie strumieniami wprost do kieszeni Draco ( cholera, miałam już o nim nie wspominać ) No cóż, najwyraźniej moja silna wola poszla się przejść... Nie bd jej gonić, niech Sb pobiega :P
    Podsumowując, cały rozdział jest mega! I nie mówię tego dlatego, że zrobiłaś mi najlepszy prezent o jakim mogłabym pomarzyć, a na który moim zdaniem wcale nie zasłużyłam :D
    Jako, że mój komentarz doprowadzi Cię pewnie do migreny i zabierze miejsce na opinię dla innych toteż postaram się go zakończyć i jako tako wyjść z twarzą :P Tymczasem sama leżę i nie wstaję, a swój cielęcy zachwyt postaram się wyrazić w jednym, ale jakże wymownym słowie: Mrrrrrrrrr :P
    Pozdrawiam serdecznie, Twoja nieoceniona , niestabilna psychicznie psychofanka Dracona
    Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to znowu ja :P Po przeczytaniu po raz 2 rozdziału (wybacz nie mogłam się oprzeć) moje bystre oczęta wyłapały coś, co wcześniej im umknęło... Ten doktorek jest synem Lucka?! OMG!!!
      znowu padłam... :D

      Usuń
    2. Tak się skoncentrowałaś na sypialni Smoka... a tu niespodzianka. Punkt za spostrzegawczość :) Nie wiem czy mieszkam na drugim końcu Polski, bo mieszkam w jej centrum(jeszcze ).... ale od czego jest YT, jak sie odważysz nagrać i udostępnić... to o moje nerwy sie nie musisz martwić.Bardzo chętnie zobaczę kankana radości.Nigdy Nie doprowadziłaś mnie do migreny, wręcz przeciwnie, poprawiasz mi humor dokarmiasz wena, a twoje komentarze sa motorem napędowym do dalszego tworzenia, a mojej mózgownicy na wymyślanie caałkiem niespodziewanych zwrotów akcji. I na to maleńkie wyróżnienie zasłużyłaś jak Lucek na Azkaban, Weasley na uduszenie, a Draco na Hermionę! Też miałam ochotę posłać Avade w pottera, jak pisałam, ale KTOŚ musiał im niestety przerwać, to jeszcze się nie mogło stac!!!No i jak ty mnie dobrze znasz... Pewnie ze to była zimna kalkulacja ale też podziękowanie za Twój Fanatyzm :)Teraz tylko pozostaje mi dotrzymać kiedyś tam danego słowa... i uczynić wszystko by nie zawieść
      Pozdrawiam Cieplutko.... A....
      PS. Hmmm a jak się ma Brat Bliżniak Naszego Dracze w twoim wykonaniu? Chętnie bym Wpadła z wizytą :)

      Usuń
    3. Tak mi jeszcze przyszło do głowy, ze silna wola też czasem musi sobie pobiegać... sport to zdrowie więc jej nie żałuj :D wróci gdy bedzie potrzebna.

      Usuń
    4. W takim razie dzieli nas jakieś marne 180 km :P
      Niestety nie jestem tak odważna żeby wstawiać swój , z braku lepszego słowa powiem, taniec na YT, ale zapraszam do lubelskich klubów, w których okazjonalnie króluje :D
      Mój brat bliźniak jak na razie odpoczywa i "się piszę" :P wybacz to ociąganie, ale rozkładam siły i na rozdział i na miniaturkę, aczkolwiek rozdział wstawie najpierw :P Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :D
      Moja silna wola biega Sb nadal bo ponownie skusiłam się na przeczytanie tego rozdziału :D

      Usuń
    5. No ja też mam taką nadzieję, bo uwielbiam szorstkość Brata Bliźniaka i twój styl. Ale jak mi zafundujesz kolejnego wyciskacza łzów :P w postaci miniaturki to nie ręczę za siebie...:)

      Usuń
  4. Hehe widzę, że Iva pisze coraz dłuższe komentarze. Moje skromne wypociny wyglądają przy niej blado -.- no ale liczy się, że są, prawda? Co do rozdziału bardzo fajny. Trochę krótszy od poprzedniego ale bardziej mi się podoba. Szczególnie fragment w sypialni Draco. Na miejscu blondyna walnęłabym Pottera Avadą :D
    Lucek mnie przeraża i ta jego panienka. Zobaczymy co będzie dalej :)
    Oczywiście życzę weny i czasu na pisanie!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    PS. Przy okazji zapraszam na nowości u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że jestem nie w porządku, ale naprawdę totalnie nie mam czasu na czytanie. Ostatnio świat się kręci baaardzo szybko... ale wcześniej czy poźniej nadrobię, obiecuję. Uwierz mi że Draco był bliski, jeśli nie morderstwa, to przynajmniej jakiejś wymyślnej klątwy,ale się powstrzymałam :)
      Pozdowionka A....

      Usuń
  5. Cześć :)
    Wybacz , ale znów nie mam czasu ...
    piszę ,żeby dać ci znak ,że przeczytałam . Rozdział był absolutnie i bezwarunkowo GENIALNY ! ♡♡♡ Ta scena z Draco i Mioną była genialna :) Słowa Lucjusza mnie zaniepokoiły... zapewne w następnej notce będzie się działo , ale mam nadzieje , że będzie happy and
    pozdrawiam serdecznie :)
    Anna Czuczejko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj
      Ja mam nadzieję że cały czas cos się będzie działo, bo inaczej pouciekacie stąd :D do końca jeszcze daleko i wiele sie może zdarzyć...
      Również pozdrawiam I dziekuję :)
      Twoja imienniczka

      Usuń
  6. To chyba najlepszy rozdział jaki miałaś! Absolutnie sie zakochałam i... miałam rację. Jaśminowa! No no, czekam na dalszy rozwój wypadków. Zastanawia mnie tylko skąd Potter wytrzasnął imię i nazwisko kochanki Lucjusza. Przecież się nie wygadała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca Jaśminowa, ale blisko... Pomyśl... Potter... pilnują Weasleya... analogia do 3 tomu HP...a z resztą poczekaj :) wszystko sie wyjaśni...
      Pozdrawiam cieplutko A....

      Usuń
    2. No wiem, że to tylko twarz jaśminowej, eliksir wielosokowy, co? :P Czekam, czekam... z niecierpliwością :D

      Usuń
  7. Hej haj hello :D
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award x2 :D
    Nie znalazłam zakładki spam więc piszę to tutaj :P
    Zapraszam w moje skromne progi, żeby zapoznać się z pytaniami :D
    Pozdrawiam, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziękuję Ci tu jeszcze raz, bo już odwiedziłam Twe skromne progi i chyba dosć szczegółowo się wymiksowałam... hmmm wiem wstrętna jestem.... Niemniej bardzo doceniam ... i CZUJĘ SIĘ ZASZCZYCONA...
    Dla informacji innych:
    Ideą Liebster Blog Award, po przyjęciu nominacji, należy przekazać ją dalej. Ja no cóż, od dłuższego juz czasu i właśnie ze wzgledu na jego brak, nie zagłebiam sie w twórczość innych blogerek, poza tą jedną, od której otrzymałam nominację... więc z tego powodu nie mogę jej po prostu przyjąć, co nie znaczy że jej nie doceniam
    Przepraszam i pozdrawiam cieplutko A....

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem Ci, że zakończeniem to Ty mnie mega zaskoczyłaś. Lucjusz w Twojej wersji to potwór, naprawdę. Wykreowałaś osobę, którą chyba wszyscy znienawidzili, heh :P Przyznam, że przez ogromną czcionkę na blogu, bardzo trudno się po nim poruszać i jest to średnio komfortowe :( Może pomyślisz o jakimś szablonie np. z land-of-grafic
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucjusza można albo kochać, albo nienawidzieć, cóż... u mnie jest najczarniejszym charakterem, tak jakoś wyszło. Pociesz mnie jedynie myśl, że nie tylko u mnie jest potworem. Co do szablonu... widocznie mamy różne gusta. Mnie doprowadza do szału większośc szablonów, gdzie żeby czytać, trzeba brać lupę albo chronić oczy okularami przeciwsłonecznymi przed feria barw i krzykliwościa. Przeglądałam niektóre strony oferujące szablony i z przykrością muszę stwierdzić, że nie natrafiłam na nic, co by zawładnęło moim sercem. Jestem minimalistką, i dlatego mój szablon jest najprostszym jaki mogłam zastosować, i jest zrobiony tak, żeby nie trzeba było siedzieć z nosem w monitorze. I zapewne ku Twojej rozpaczy takim pozostanie...
      Pozdrawiam serdecznie A.....

      Usuń
  10. Cześć ,
    Jestem tu raczej nowa i niezbyt zorientowana ... ;) Nie wiem mianowicie ,w jakich odstępach czasowych pojawiają się rozdziały i kiedy będzie następny . Będę wdzięczna za odpowiedź , bo juź nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce, wiem... i przepraszam za obsuwę... Nie mam jakiejś stałej częstotliwości i nie umiem chwilowo jej wypracować. Powodów jest kilka... ale najbardziej naglący to ten, że w chwili obecnej jestem w trakcie likwidowania swojego zycia w Polsce przed wyjazdem na stałe do Angli. Hmm, nie zdawałam sobie sprawy że będzie to aż tak pokręcone, co się przekłada na to, że moja głowa nie do końca jest w stanie skupić się na naszych bohaterach i ich losach.
      Na pocieszenie dodam, że rozdział jest napisany w jakiś 70 procentach i może uda mi się go skończyć w ten weekend, choć głowy nie dam... Ale już bliżej niz dalej do publikacji.
      Również pozdrawiam A....

      Usuń
    2. Rozumiem twoje zabieganie :) Byłoby genialnie ,gdyby rozdział pojawił się w weekand ,ale jeśli nie do jest jakoś dam radę ;)Z przeprowadzkami zawsze są kłopty i wiele stresu - coś o tym wiem ...
      w każdym razie ... do napisania ;)

      Usuń